W co gra Władimir Putin? Na pewno nie zabiega o szybkie zakończenie wojny…

polska-zbrojna.pl 1 dzień temu

Kilka dni temu odbyła się największa do tej pory wymiana jeńców pomiędzy stronami konfliktu na Wschodzie. Formułę „tysiąc za tysiąc” ustalono w połowie maja podczas spotkania delegacji Ukrainy i Rosji w Stambule. I w zasadzie jest to jedyne pozytywne następstwo prowadzonych wtedy rozmów. Wojna trwa w najlepsze, a perspektyw na choćby kilkotygodniowe zawieszenie broni nie widzą choćby najwytrwalsi optymiści.

Co ważne, o ile na froncie sytuacja nie uległa zmianie – intensywność walk utrzymuje się na wysokim poziomie – o tyle do drastycznej eskalacji doszło na głębokich tyłach. Rosjanie dokonują masowych nalotów na ukraińskie miasta, wspomagając drony rakietami balistycznymi. Ukraińcy nie pozostają dłużni, noc w noc śląc nad Rosję setki bezzałogowców.

Wojskowy i polityczny sukces

Różnica w tych atakach ma wymiar cywilizacyjny i jest typowa dla dotychczasowego przebiegu wojny. O ile pierwsi uderzają „gdzie popadnie”, głównie jednak w obiekty cywilne, o tyle drudzy starają się razić cele istotne z militarnego punktu widzenia. Rosjanie konsekwentnie realizują strategię terroryzowania ludności cywilnej, Ukraińcom chodzi o dalsze osłabianie rosyjskiego kompleksu wojskowo-przemysłowego. Obie strony widzą w tym sposób na zmuszenie przeciwnika do zatrzymania działań wojennych, czy to poprzez upadek morale cywilów, czy za sprawą odcięcia armii od odpowiedniej ilości dostaw. Trudno na podstawie dostępnych danych ocenić, kto w tym przypadku jest bliżej osiągnięcia swoich zamiarów.

REKLAMA

Dla jasności doprecyzujmy – walczą obie strony, ale taki stan rzeczy narzucają Rosjanie; to oni torpedują wysiłki zmierzające do realnego zawieszenia broni. Po prawdzie dzieje się tak również za sprawą USA. Zadziwiająca słabość Donalda Trumpa do Putina i Rosji – zwłaszcza brak zgody na kolejne sankcje wobec Moskwy i zwiększenie pomocy wojskowej dla Kijowa – rozzuchwalają Rosjan, dają im sposobność do dalszego prowadzenia działań wojennych. Zachowanie Ukraińców jest tu reaktywne, jedyne słuszne zresztą, wszak Kreml wyklucza kompromisy i ewidentnie gra na maksymalne wyniszczenie przeciwnika.

Ukraińscy żołnierze strzelają z samobieżnego działa 2S7 Pion w kirerunku Rosjan w obwodzie donieckim. Fot. Eastnews.

Dalekosiężne plany Rosji nie uległy bowiem zmianie – Moskwa wciąż pragnie terminacji ukraińskiej państwowości i wtórnej rusyfikacji Ukraińców. w tej chwili Rosjanie nie są w stanie zrealizować tych celów, Putin dąży więc do osiągnięcia pośrednich rozwiązań, które z jednej strony byłyby dobrym punktem wyjścia dla późniejszej „generalnej rozprawy”, z drugiej zaś zaspokoiłyby bieżące potrzeby propagandy, zwłaszcza konieczność prezentacji „specjalnej operacji wojskowej” jako militarnego i politycznego sukcesu, osiągniętego tu i teraz, a nie w niedającej się zdefiniować przyszłości.

Dynamika rosyjskiej presji

No więc jakie są bieżące plany rosyjskiego przywództwa? Putin komunikuje to wprost, oficjalnie dekretując utworzenie strefy buforowej na granicy rosyjsko-ukraińskiej. – Nasze siły zbrojne są w trakcie realizacji tego zadania, punkty ostrzału wroga są aktywnie tłumione, prace realizowane są – zapewniał kilka dni temu, po podpisaniu stosownych dokumentów.

Dyktator nie ujawnił dokładnie, gdzie będzie przebiegać strefa buforowa ani jak głęboko ma sięgać w głąb terytorium Ukrainy – niemniej ten drugi zamiar jest oczywisty. Rosjanie chcą stworzyć bufor – rozumiany jako strefę nasyconą umocnieniami i przeszkodami inżynieryjnymi – nie na własnym obszarze, ale kosztem sąsiada. Temu właśnie ma służyć koncentracja oddziałów armii rosyjskiej przy granicy z obwodami sumskim i charkowskim. prawdopodobnie wojska te zostaną użyte do płytkich wtargnięć i okopania się na zajętych pozycjach. Wszystko po to, by uniemożliwić, a przynajmniej utrudnić Ukraińcom rajdy na wzór operacji kurskiej, podkopującej wiarygodność Putinowskiego reżimu w oczach Rosjan.

Ale to tylko „profilaktyka”, patrząc z kremlowskiej perspektywy. Siły inwazyjne mają do wykonania znacznie poważniejsze zadanie. Moskwa wielokrotnie już sygnalizowała, iż nie wstrzyma ognia, dopóki nie przejmie kontroli nad czterema obwodami Ukrainy, które jesienią 2022 roku zostały formalnie anektowane przez Rosję. Dwa z nich – ługański i doniecki – może zdobyć w walce; ten pierwszy adekwatnie już zdobyła, wszak pod ukraińską kontrolą pozostają jedynie skrawki Ługańszczyzny. O Doniecczyznę toczą się zacięte walki, a przy utrzymującej się dynamice rosyjskiej presji możliwe, iż do końca roku najeźdźcy opanują ten region. ale odwojowanie Chersońszczyzny, a już zwłaszcza zajęcie Zaporoszczyzny, z wielką stolicą regionu włącznie, pozostaje poza możliwościami rosyjskiej armii.

Dobrze zorientowani fantaści

Jak zatem Putin zamierza osiągnąć swój cel w postaci wchłonięcia czterech obwodów? Być może daje sobie czas, wierząc, iż ma go tyle, by w kolejnym, 2026 roku próbować zająć ukraińskie południe. Ale istnieje też inne wyjaśnienie – jakie?

Zacznijmy od tego, iż ukraiński wywiad od dłuższego czasu informuje o dużej koncentracji sił wroga przy granicy z obwodem sumskim. w tej chwili ma być tego wojska więcej niż potrzeba do wyszarpania wspomnianego wcześniej buforu. Być może owa ponadnormatywna mobilizacja to dowód na zapobiegliwość rosyjskiego dowództwa, które ma świadomość ograniczeń własnych oddziałów. Nominalnie licznych, faktycznie mniej wartych. ale nie da się wykluczyć, iż Rosjanie zamierzają zdobyć coś więcej niż tylko wąski bufor. Że chcą wejść głębiej i szerzej, także do obwodu czernihowskiego, i stworzyć fizyczne zagrożenie dla ukraińskiej stolicy. Mogą uważać, iż to łatwiejsze niż próby przedzierania się przez zaporoskie stepy, i zakładać, iż oddziaływanie psychologiczne takiego manewru byłoby naprawdę poważne. Czyniące przestrzeń do negocjacji „na rosyjską nutę”, na zasadzie „odejdziemy z północnej Ukrainy, ale wy wycofajcie się z południa”.

Takimi scenariuszami karmią się rosyjscy blogerzy militarni. I choć to propagandyści, w dodatku często „odlatujący w fantazjach”, są to zarazem ludzie dobrze zorientowani w zamiarach rosyjskiej armii.

Marcin Ogdowski , dziennikarz „Polski Zbrojnej”, korespondent wojenny, autor bloga bezkamuflazu.pl
Idź do oryginalnego materiału