Sikorski ujawnia prawdziwy cel rosyjskiego ataku. Dlatego drony były nieuzbrojone

warszawawpigulce.pl 2 godzin temu

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w wywiadzie dla „The Guardian” ujawnił prawdziwy cel rosyjskiego ataku dronów na Polskę. Jego zdaniem Rosja próbowała przetestować NATO „bez wywoływania wojny”. Dlatego większość dronów była nieuzbrojona – Kreml chciał sprawdzić reakcję Sojuszu, nie wywołać otwartego konfliktu. To element szerszej strategii stopniowej eskalacji, która ma destabilizować Zachód.

fot. Warszawa w Pigułce

Radosław Sikorski nie pozostawia złudzeń co do tego, co się wydarzyło w nocy z 9 na 10 września. W rozmowie z brytyjskim dziennikiem jasno określa to, co wielu ekspertów podejrzewało: rosyjski atak dronami na Polskę to była zaplanowana operacja testowania reakcji NATO.

„Rosja próbowała nas przetestować bez wywoływania wojny” – powiedział szef polskiej dyplomacji w wywiadzie dla „The Guardian”. To wyjaśnienie rzuca nowe światło na całe zdarzenie i tłumaczy, dlaczego drony były w większości nieuzbrojone.

Testowanie całego NATO, nie tylko Polski

Sikorski podkreśla, iż celem Rosji nie była tylko Polska, ale cały Sojusz Północnoatlantycki. „Dziewiętnaście naruszeń naszej przestrzeni powietrznej, kilkanaście dronów zidentyfikowanych, kilka zestrzelonych, akcja trwająca siedem godzin – więc nie można mówić o przypadku. To jest testowanie nie tylko Polski, to testowanie całego NATO i to nie tylko wojskowe, ale także polityczne” – wyjaśnił minister w RMF FM.

To oznacza, iż Kreml chciał zobaczyć kilka rzeczy jednocześnie. Po pierwsze – jak gwałtownie i skutecznie zareaguje polski system obrony przeciwlotniczej. Po drugie – jaka będzie reakcja polityczna NATO. Po trzecie – jak zachowają się społeczeństwa państw Sojuszu w obliczu takiej prowokacji.

Wiceminister obrony Paweł Zalewski potwierdził najważniejszy element tej strategii: „Wszystko wskazuje na to, iż były nieuzbrojone”. To nie był przypadek – nieuzbrojone drony to celowa kalkulacja Rosji, która chciała przetestować zachodnią obronność bez przekraczania czerwonych linii, które mogłyby wywołać bezpośredni konflikt.

Dlaczego akurat drony nieuzbrojone?

Użycie nieuzbrojonej broni ma dla Rosji kilka zalet taktycznych. Przede wszystkim pozwala przetestować system obrony przeciwlotniczej bez ryzyka wywołania wojny. Gdyby drony były uzbrojone i spowodowały ofiary, reakcja NATO musiałaby być znacznie ostrzejsza.

Jak wyjaśnił generał Dariusz Wroński w rozmowie z Interią: „Rosja chce wyciągnąć maksymalną ilość informacji na temat tego, jak działa polski system obrony przeciwlotniczej”. Nieuzbrojone drony pozwalają na takie testowanie bez eskalacji do poziomu otwartego konfliktu.

Sikorski potwierdza tę analizę: „Drony nie dotarły do celu, doszło do drobnych zniszczeń materialnych, nikt nie ucierpiał. Gdyby to wydarzyło się w Ukrainie, zgodnie z ukraińską definicją, można by to uznać za stuprocentowy sukces”.

Minister zaznacza również, iż reakcja Polski byłaby „znacznie ostrzejsza”, gdyby atak spowodował obrażenia lub ofiary śmiertelne. Rosja o tym wie, dlatego świadomie używa nieuzbrojonej broni do testowania.

To nie była pomyłka – odpowiedź Trumpowi

Sikorski kategorycznie odrzuca sugestię prezydenta USA Donalda Trumpa, iż atak rosyjskich dronów „to mogła być pomyłka”. W wywiadzie dla „The Guardian” polski minister jest jasny: „Można uwierzyć, iż jeden czy dwa zboczyły z kursu, ale 19 błędów w ciągu jednej nocy, w ciągu siedmiu godzin, przepraszam, ale nie wierzę w to”.

Ta wypowiedź jest ważna, bo pokazuje różnicę w postrzeganiu rosyjskich działań między Polską a Stanami Zjednoczonymi. Podczas gdy Trump skłonny jest interpretować atak jako możliwą pomyłkę, polska dyplomacja nie ma wątpliwości co do intencjonalnego charakteru operacji.

„To na pewno nie były drony ukraińskie, więc każdy, kto mówi o prowokacji ukraińskiej albo jest autorem, albo jest powielającym rosyjską dezinformację” – dodał Sikorski w RMF FM, odnosząc się do teorii spiskowych pojawiających się w polskich mediach.

Co to oznacza dla bezpieczeństwa Polski?

Ujawnienie prawdziwych celów rosyjskiego ataku ma poważne implikacje dla polskiego bezpieczeństwa. jeżeli Rosja rzeczywiście testuje nasze systemy obronne, oznacza to, iż przygotowuje się do potencjalnych przyszłych ataków – już niekoniecznie tylko testowych.

Sikorski podkreśla konieczność wzmocnienia zdolności antydronowych: „Nowym sposobem prowadzenia wojny są chmary dronów. Przeciwko chmarom dronów jeszcze nie mamy wystarczających zdolności”. To oznacza, iż Polska musi pilnie inwestować w systemy obrony przed małymi obiektami latającymi.

Minister zapowiada również współpracę z Ukraińcami: „Polskie zespoły antydronowe będą szkolone przez ukraińskich operatorów”. Jego zdaniem „Ukraińcy dysponują lepszym sprzętem do walki z rosyjskimi dronami i mają znacznie głębsze i bardziej aktualne doświadczenie”.

To pokazuje, jak dramatycznie zmienia się układ sił w Europie. „To coś, co społeczeństwo i rządy na Zachodzie muszą pilnie uwzględnić w swoim myśleniu, iż to Ukraińcy będą nas szkolić, jak przeciwstawić się Rosji, a nie odwrotnie” – podkreśla Sikorski.

Testowanie reakcji społecznej

Rosyjski test dotyczył nie tylko militarnych aspektów obrony, ale także reakcji społecznych. Kreml chciał zobaczyć, jak polskie społeczeństwo zareaguje na naruszenie suwerenności kraju przez obce drony.

Reakcje w mediach społecznościowych, debaty polityczne, poziom paniki lub spokoju obywateli – to wszystko dało Rosji cenne informacje o odporności polskiego społeczeństwa na działania hybrydowe.

Generał Wroński zwraca uwagę na ten aspekt: celem rosyjskich działań jest także „badanie zachowań społeczeństwa”. Rosja obserwuje, czy takie prowokacje będą dzielić polskie społeczeństwo, czy je mobilizować.

Międzynarodowy wymiar testu

Test rosyjski miał również wymiar międzynarodowy. Kreml chciał sprawdzić solidarność NATO i szybkość reakcji sojuszników na atak na członka Sojuszu.

„Mamy tsunami poparcia, które musi się przełożyć na fakty” – mówi Sikorski o reakcji sojuszników. Jednak zauważa też, iż to dopiero początek: „Dajmy ludziom czas na zbadanie, co jeszcze w zasobach mają. Spodziewamy się, iż te deklaracje nastąpią”.

Rosja obserwowała też, czy uruchomienie artykułu 4 NATO przyniesie konkretne wsparcie militarne, czy ograniczy się do deklaracji politycznych. Ta informacja będzie kluczowa dla planowania przyszłych prowokacji.

Co dalej z rosyjskimi testami?

Sikorski nie ukrywa, iż podobne testy mogą się powtarzać. „Na takiego agresora i kłamcę, jakim jest Putin, działają tylko najsilniejsze środki presji” – podkreśla minister, sugerując konieczność twardej odpowiedzi.

Zapytany o to, jak wyglądałaby reakcja Polski, gdyby przyszły atak spowodował ofiary, Sikorski odmawia odpowiedzi na konkretne scenariusze. Jednak jego ton nie pozostawia wątpliwości, iż reakcja byłaby znacznie surowsza.

Eksperci wojskowi przewidują, iż Rosja może zwiększać intensywność testów, stopniowo podnosząc stawkę. Następnym krokiem mogą być uzbrojone drony, które „przypadkowo” eksplodują na polskim terytorium, ale bez ofiar w ludziach.

Praktyczne konsekwencje dla Polaków:

Ujawnienie testowego charakteru rosyjskiego ataku oznacza, iż podobne incydenty będą się prawdopodobnie powtarzać. Mieszkańcy wschodnich województw powinni przygotować się na częstsze alarmy i poderwania myśliwców.

Ważne jest zachowanie spokoju podczas takich wydarzeń i unikanie paniki, która jest jednym z celów rosyjskich prowokacji. Należy również być ostrożnym wobec dezinformacji, która może przedstawiać takie ataki jako ukraińskie prowokacje.

Polska będzie musiała znacząco zwiększyć inwestycje w systemy obrony antydronowej, co może oznaczać wyższe wydatki na obronność kosztem innych priorytetów budżetowych.

Idź do oryginalnego materiału