Rosja ostrzega Polskę i grozi. „Rozważcie konsekwencje”

warszawawpigulce.pl 4 dni temu

Moskwa ostro zareagowała na bezprecedensową decyzję Polski o całkowitym zamknięciu granicy z Białorusią. Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa nazwała posunięcie Warszawy „destrukcyjnym krokiem” i wezwała do „rozważenia konsekwencji”. To pierwsza tak gwałtowna reakcja Kremla na polskie środki bezpieczeństwa od lat.

Fot. Warszawa w Pigułce

W czwartek rosyjskie władze oficjalnie zaapelowały do Polski o natychmiastowe otwarcie przejść granicznych z Białorusią. Decyzję Warszawy o całkowitym zamknięciu 418-kilometrowej granicy określono w Moskwie jako „destrukcyjną” i ostrzeżono przed poważnymi konsekwencjami dla stosunków międzynarodowych.

Przyczyną zamknięcia granicy są wspólne rosyjsko-białoruskie manewry wojskowe Zapad-2025, które rozpoczęły się 12 września. Według polskich władz ćwiczenia mają na celu symulację zajęcia tzw. Przesmyku Suwalskiego – strategicznego obszaru łączącego Polskę z państwami bałtyckimi.

„Wzywamy Warszawę do rozważenia konsekwencji takich destrukcyjnych kroków i jak najszybszego ponownego rozpatrzenia swojej decyzji” – przekazała w oświadczeniu rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Maria Zacharowa.

Moskwa grozi konsekwencjami gospodarczymi

Rosyjska dyplomacja nie ograniczyła się do ogólnych gróźb. Zacharowa szczegółowo wyliczała domniemane szkody, jakie zamknięcie granicy może przynieść.

„Jednostronne działania Polski wyrządzą poważne szkody jej międzynarodowym partnerom, którzy wykorzystują granicę polsko-białoruską do celów handlowych. Jednocześnie zarówno przedsiębiorcy z państw sojuszniczych Polski, jak i firmy krajowe padną ofiarą politycznych ambicji obecnych władz w Warszawie” – zauważyła rosyjska rzeczniczka.

Jak informuje „The Moscow Times”, w ocenie Moskwy działania Polski mają na celu jedynie „uzasadnienie polityki dalszej eskalacji napięć w centrum Europy”. Zacharowa podkreśliła również, iż zarówno Moskwa, jak i Mińsk wykazały rzekome „gesty dobrej woli”, przesuwając część ćwiczeń z dala od polskiej granicy oraz zmniejszając liczbę zaangażowanych żołnierzy.

Rosyjskie MSZ argumentowało też względami humanitarnymi. Według Zacharowej zamknięcie granicy to podważanie swobody przemieszczania się osób. „Mieszkańcy regionów przygranicznych Polski i Białorusi są pozbawieni możliwości podtrzymywania tradycji bliskich więzi rodzinnych i kontaktów międzyludzkich” – twierdziła urzędniczka.

Białoruś protestuje oficjalnie

Równie ostro zareagowały władze w Mińsku. Biuro prasowe białoruskiego MSZ wydało komunikat, w którym podkreśliło, iż „Białoruś protestuje przeciwko decyzji Polski o zawieszeniu ruchu granicznego na czas trwania ćwiczeń wojskowych Zapad 2025″.

W ramach protestu chargé d’affaires Polski Krzysztof Ożanna został wezwany do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Białorusi „w celu złożenia ustnego protestu” w związku z decyzją Warszawy. To standardowa procedura dyplomatyczna stosowana w przypadku poważnych sporów między państwami.

Władze w Mińsku argumentowały, iż manewry nie stanowią zagrożenia i zostały przesunięte w głąb kraju. Jednak eksperci przypominają, iż podobne zapewnienia składano przed inwazją na Ukrainę w 2022 roku, gdy wojska rosyjskie koncentrowane na Białorusi „na ćwiczenia” ostatecznie zostały użyte do ataku.

Dlaczego Polska zamknęła granicę?

Decyzję o bezprecedensowym zamknięciu granicy ogłosił premier Donald Tusk. „W piątek zaczynają się bardzo agresywne ćwiczenia rosyjsko-białoruskie Zapad, w związku z tym w nocy z czwartku na piątek zamkniemy granicę z Białorusią, w tym przejścia kolejowe” – poinformował szef polskiego rządu.

Minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński, który osobiście nadzorował zamknięcie przejść granicznych, podkreślił wagę sytuacji. „Zamknęliśmy ruch na granicy polsko-białoruskiej. Jest to związane z rozpoczynającymi, a tak naprawdę trwającymi manewrami Zapad, które wymierzone są wprost w Polskę, UE. Manewrami, podczas których ćwiczone są agresywne wobec naszego kraju warianty wojenne” – wyjaśnił.

Kierwiński przyznał, iż zdają sobie sprawę z trudności, jakie decyzja może przynieść przedsiębiorcom, ale podkreślił, iż „podejmujemy ją jednak z pełną odpowiedzialnością za bezpieczeństwo Polski i Polaków”.

Manewry Zapad-2025 pod lupą

Tegoroczna edycja manewrów Zapad, które tradycyjnie realizowane są co cztery lata, budzi szczególne obawy. Jest to pierwsza taka operacja od czasu wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie. Ćwiczenia potrwają do 16 września, a oficjalnie ma w nich wziąć udział 13 tysięcy żołnierzy.

Jednak eksperci wojskowi państw zachodnich zwracają uwagę, iż liczba może być znacząco zaniżona. Nieoficjalnie mówi się o choćby 100 tysiącach wojskowych, którzy mogą zostać zaangażowani w manewry. To porównywalne ze skalą ćwiczeń Zapad-2021, które bezpośrednio poprzedzały rosyjską inwazję na Ukrainę.

Minister obrony Białorusi Wiktor Chrenin informował wcześniej, iż podczas ćwiczeń będzie testowany scenariusz użycia broni jądrowej oraz nowego rosyjskiego systemu rakietowego „Oriesznik”. Te zapowiedzi dodatkowo podnoszą temperaturę napięcia w regionie.

Co to oznacza dla ciebie?

Zamknięcie granicy z Białorusią to sytuacja bez precedensu w najnowszej historii Polski. Po raz pierwszy od transformacji ustrojowej władze zdecydowały się na całkowite odcięcie od sąsiedniego państwa ze względów bezpieczeństwa.

Jeśli masz interesy gospodarcze związane z Białorusią, przygotuj się na zakłócenia w transporcie i handlu. Zamknięte zostały wszystkie przejścia graniczne – zarówno drogowe, jak i kolejowe. Ruch został wstrzymany „do odwołania”, co oznacza, iż nikt nie wie, kiedy granica zostanie ponownie otwarta.

Mieszkańcy województw przygranicznych powinni zachować szczególną czujność. Choć władze nie informują o bezpośrednim zagrożeniu, sytuacja może się dynamicznie zmieniać w trakcie manewrów.

Przedsiębiorcy korzystający z tras tranzytowych przez Białoruś muszą szukać alternatywnych dróg transportu. To może oznaczać wyższe koszty i dłuższe czasy dostaw.

Władze zapowiedziały, iż decyzje o ewentualnym otwarciu granicy będą podejmowane na bieżąco, w zależności od rozwoju sytuacji bezpieczeństwa.

Reakcja międzynarodowa

Decyzja Polski spotkała się z poparciem sojuszników z NATO. Kraje bałtyckie również podniosły poziom gotowości bojowej swoich sił zbrojnych w odpowiedzi na manewry Zapad-2025.

W odpowiedzi na rosyjsko-białoruskie ćwiczenia Polska prowadzi własne manewry „Żelazny Obrońca 2025″, w których uczestniczy około 30 tysięcy żołnierzy z Polski i państw sojuszniczych. To demonstracja jedności NATO i gotowości do obrony wschodnich granic Sojuszu.

Sekretarz generalny NATO Mark Rutte zapewnił o gotowości Sojuszu i nie pozostawił wątpliwości co do ewentualnej odpowiedzi, gdyby Rosja wraz ze swoim sojusznikiem spróbowała zagrozić granicom państw członkowskich. „Nasz Sojusz jest w tej chwili tak silny, iż Rosja wie, iż jeżeli dziś czegoś spróbuje, nasza reakcja będzie miażdżąca” – ostrzegł.

Historyczne znaczenie Przesmyku Suwalskiego

Przesmyk Suwalski to wąski, zaledwie 65-kilometrowy pas ziemi między Polską a Litwą, który oddziela Białoruś od rosyjskiego obwodu kaliningradzkiego. To jeden z najbardziej newralgicznych punktów na mapie bezpieczeństwa Europy.

W przypadku jego zajęcia przez siły rosyjsko-białoruskie, kraje bałtyckie zostałyby całkowicie odcięte od reszty NATO. Dlatego obrona tego regionu jest priorytetem dla całego Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Scenariusz symulacji ataku na Przesmyk Suwalski w ramach manewrów Zapad-2025 jest postrzegany przez ekspertów jako element presji psychologicznej wobec Polski i sojuszników. To nie tylko ćwiczenie wojskowe, ale też wyraźny sygnał polityczny skierowany do Zachodu.

Co dalej?

Napięcie między Polską a Rosją oraz Białorusią prawdopodobnie utrzyma się co najmniej do zakończenia manewrów Zapad-2025. Jednak historia pokazuje, iż skutki takich ćwiczeń mogą być długoterminowe.

Po manewrach Zapad-2021 część rosyjskich wojsk pozostała na Białorusi i została wykorzystana do inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku. Nie można wykluczyć podobnego scenariusza tym razem.

Polska decyzja o zamknięciu granicy pokazuje, iż Warszawa traktuje zagrożenie bardzo poważnie. Reakcja Moskwy i Mińska sugeruje, iż polski ruch trafił w czuły punkt i zakłócił ich plany.

W najbliższych dniach najważniejsze będzie obserwowanie, czy manewry rzeczywiście ograniczą się do deklarowanych ram czasowych i geograficznych, czy też staną się pretekstem do długoterminowego wzmocnienia rosyjskiej obecności militarnej na Białorusi.

Zamknięcie granicy to wyraźny sygnał, iż Polska nie zamierza pozostawać bierna wobec rosyjskich gróźb. To pierwsza tak zdecydowana reakcja na rosyjsko-białoruskie prowokacje od lat i prawdopodobnie nie ostatnia.

Idź do oryginalnego materiału