Rosyjskie drony uderzyły w polską fabrykę w Winnicy, raniąc sześć osób i wywołując pożar. Choć wszystko wskazuje na celowy atak, Moskwa odcina się od odpowiedzialności i nazywa zarzuty „absurdalnymi”. Polski rząd nie ma wątpliwości: to kolejny dowód na to, iż rosyjska agresja nie zna granic i coraz bardziej zbliża się do terytorium państw Unii Europejskiej.

Fot. Warszawa w Pigułce
Atak na polską fabrykę w Winnicy. Rosja zaprzecza, ale dowody mówią co innego
Rosyjskie drony uderzyły w fabrykę Grupy Barlinek w Winnicy na Ukrainie. Zakład został trafiony z trzech stron, a wszystko wskazuje na to, iż był to atak celowy. Rannych zostało sześć osób, w tym dwie ciężko. Mimo tego Rosja odcina się od odpowiedzialności, nazywając zarzuty „absurdalnymi”. Polski rząd mówi wprost: to kolejny dowód, iż wojna Putina zbliża się do naszych granic.
Sikorski: „To był atak z trzech kierunków”
Informację o ataku potwierdził w mediach społecznościowych minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. „Rosyjskie drony uderzyły w fabrykę Grupy Barlinek w Winnicy. Szef zakładu powiedział mi przed chwilą, iż celowo, z trzech kierunków. Są ranni, w tym dwoje ciężko poparzonych” – napisał na portalu X. Podkreślił, iż sytuacja jest poważna, a „zbrodnicza wojna Putina przybliża się do naszych granic”.
Na miejscu działały służby ukraińskie, a także polski konsulat. Jak zaznaczył rzecznik MSZ Paweł Wroński, fabryka była jednym z celów większego, zmasowanego ataku na całe miasto.
28 dronów nad Winnicą. Polska fabryka celem
Do ataku doszło 16 lipca. Według informacji przekazanych przez MSZ, nad Winnicą pojawiło się łącznie 28 dronów, z których ukraińska obrona zestrzeliła 18. Pięć bezzałogowców uderzyło w zakład produkcyjny należący do polskiej firmy. Zniszczenia są poważne, wciąż trwa akcja ratunkowa i dogaszanie pożarów. Wśród rannych nie ma obywateli Polski.
Wszystko wskazuje na to, iż nie był to przypadek – zakład był wyraźnie oznaczonym celem.
Rosja: „To nie my”. Kuriozalne tłumaczenia rosyjskiego dyplomaty
W odpowiedzi na pytania rosyjskiej agencji RIA Nowosti chargé d’affaires Rosji w Polsce Andriej Ordasz stwierdził, iż „nie ma żadnych dowodów” na udział Rosji w ataku. – Strona rosyjska wybiera wyłącznie cele wojskowe – powiedział, nazywając oskarżenia „absurdalnymi”.
Według niego, Polska „robi szum”, by przykryć swoje wewnętrzne problemy. – Gdy tylko pojawia się kryzys, natychmiast obwiniają Rosję, choćby nie próbując szukać dowodów – stwierdził Ordasz.
Dyplomata zaprzeczył także, jakoby został oficjalnie wezwany do polskiego MSZ. Według jego relacji „rozmowa odbyła się przy okazji”.
Rosyjska propaganda vs. rzeczywistość
Słowa Ordasza wpisują się w typowy dla Kremla schemat dezinformacji i unikania odpowiedzialności. Tymczasem atak na zakład Barlinka to kolejny przypadek agresji wymierzonej bezpośrednio w interesy państwa członkowskiego Unii Europejskiej.
Polska dyplomacja już zapowiedziała podjęcie kroków na arenie międzynarodowej. Coraz częściej padają pytania o bezpieczeństwo polskich obywateli i firm funkcjonujących na Ukrainie, a także o konsekwencje dalszej rosyjskiej agresji tuż przy granicy Unii.