W czwartek na Białorusi wystartowały rosyjsko-białoruskie ćwiczenia wojskowe „Zapad-2025”, które potrwają do 16 września. Manewry od lat budzą niepokój państw NATO, a tegoroczne realizowane są w cieniu niedawnego incydentu z naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. Premier Donald Tusk oskarżył Moskwę o celową prowokację, wskazując, iż część maszyn została wystrzelona z terytorium Białorusi.
Było to najpoważniejsze naruszenie przestrzeni powietrznej NATO od początku wojny w Ukrainie. Kilka dronów zostało zestrzelonych, a Niemcy, Francja, Wielka Brytania i Holandia zapowiedziały przekazanie Polsce dodatkowych systemów obrony powietrznej.
– NATO będzie bronić każdego centymetra terytorium – zapewnił sekretarz generalny Mark Rutte, dodając, iż konieczne są nowe inwestycje w obronę.
Według litewskiego resortu obrony w ćwiczeniach uczestniczy około 30 tys. żołnierzy rosyjskich i białoruskich. Manewry obejmują Białoruś, Obwód Królewiecki, Arktykę i zachodnie regiony Rosji. Państwa bałtyckie i Polska obawiają się, iż Rosja może wykorzystać je do testowania gotowości NATO.
– Bezpośredniego zagrożenia nie przewidujemy, ale ryzyko prowokacji istnieje – stwierdził prezydent Litwy Gitanas Nausėda.
Łotewski minister obrony Andris Spruds podkreślił z kolei, iż Zapad to nie tylko demonstracja siły, ale także kampania informacyjna mająca podważyć poczucie bezpieczeństwa. W ramach ćwiczeń prowadzone będą działania sił specjalnych, sprawdzane systemy dowodzenia, logistyka oraz procedury mobilizacyjne.
Na podst. Polsat News