Orbán mówi: nigdy! Europa na rozdrożu solidarności

euractiv.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: https://euractiv.pl/section/polityka-zagraniczna-ue/news/orban-mowi-nigdy-europa-na-rozdrozu-solidarnosci/


Spór między Wiktorem Orbánem a Wołodymyrem Zełenskim to nie tylko dyplomatyczna wymiana zdań. To odbicie rosnącego w Europie zmęczenia wojną i pytania o granice solidarności z Ukrainą.

Wiktor Orbán nie pierwszy raz stawia się w roli europejskiego outsidera. Tym razem jego sprzeciw wobec członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej wykracza poza typowy spór dyplomatyczny – dotyka fundamentów społecznych Europy Środkowej i pytań o to, jak długo kontynent udźwignie ciężar wojny za swoją wschodnią granicą.

Podczas gdy Wołodymyr Zełenski w Brukseli apelował o solidarność i podkreślał, iż Ukraina „chroni całą Europę przed Rosją”, premier Węgier stanowczo odrzucił te słowa:

„Ukraina nie broni Węgier przed nikim i niczym. Nigdy o to nie prosiliśmy i nigdy nie będziemy” – napisał Orbán na platformie X.

W jego tonie pobrzmiewało nie tylko polityczne przesłanie, ale i echo społecznego zmęczenia wojną, które od miesięcy rośnie w całej Unii Europejskiej.

Zełenski mówi językiem moralnego zobowiązania – Ukrainę przedstawia jako tarczę Europy, kraj, który w imię wspólnych wartości przelewa krew. Orbán odpowiada językiem pragmatyzmu i narodowego interesu – podkreśla, iż jego rząd przyjął miliony uchodźców, otworzył szkoły dla ukraińskich dzieci i przekazał setki milionów euro pomocy humanitarnej.

„To, iż prezydentowi Zełenskiemu to nic nie znaczy, jest niefortunne” – pisze Orbán, sugerując, iż wdzięczność Ukrainy wobec Europy powinna być bardziej wyważona.

Orbán kontra Zełenski: konflikt dwóch wizji Europy

Spór obu przywódców nie jest więc tylko dyplomatycznym pojedynkiem. To konflikt dwóch wizji Europy: jednej – solidarnej, wspólnotowej, patrzącej na Ukrainę jako część swojej przyszłości, i drugiej – zamkniętej, zorientowanej na interes narodowy, lękającej się chaosu, jaki może przynieść dalsze rozszerzanie Unii.

Orbán od miesięcy powtarza, iż nie poprze członkostwa Ukrainy w UE, bo „sprowadziłoby to wojnę do Europy i odebrało Węgrom ich pieniądze”.

To argument, który trafia do części europejskiej opinii publicznej – zwłaszcza tam, gdzie zmęczenie wojną spotyka się z nieufnością wobec elit w Brukseli. Jednak w szerszej perspektywie pokazuje też, jak słabnie europejski konsensus w sprawie Ukrainy. To nie tylko kwestia polityki zagranicznej – to również problem społecznej spójności Unii.

Europa w cieniu populizmu

Nie można zrozumieć postawy Orbána bez spojrzenia na jego kraj. Węgry od lat dryfują w kierunku iliberalnej demokracji – systemu, w którym władza centralna wykorzystuje retorykę suwerenności do budowania wewnętrznej lojalności. Dla Orbána Ukraina nie jest tylko sąsiadem w potrzebie. Jest także wygodnym punktem odniesienia: symbolem chaosu, który grozi, gdy społeczeństwo nie ufa silnemu państwu.

To tłumaczy, dlaczego jego słowa trafiają na podatny grunt – w kraju, w którym wojna w Ukrainie coraz częściej jawi się jako cudzy problem, a europejska solidarność jako luksus, na który „zwykły Węgier” nie może sobie pozwolić.

— Im większa jest organizacja, tym trudniej nią zarządzać w drodze konsensusu, jednomyślności. Ale jednomyślność nie jest jedyną formą demokracji — zaznaczył Radosław Sikorski w wywiadzie dla TVP World, którego słowa brzmią jak ostrzeżenie. To przytyk nie tylko wobec Orbána, ale wobec całego systemu, który pozwala jednemu państwu blokować wspólne decyzje.

Europa znalazła się w paradoksalnym momencie: z jednej strony deklaruje wsparcie dla Ukrainy jako moralnego imperatywu, z drugiej – staje się zakładnikiem własnych mechanizmów politycznych i społecznego zmęczenia.

Idź do oryginalnego materiału