
„Modliłam się o cud, ale się nie wydarzył”
Nastia, mama Timura, opowiada, iż chłopiec bardzo chciał odwiedzić babcię w Kramatorsku. Mieli razem wracać do domu do Kijowa, ale chłopiec bardzo nalegał, aby zostać jeszcze na jedną noc. Ostatecznie zaplanowali podróż do stolicy do Ukrainy pociągiem, który odjechał dziewięć godzin po rosyjskim nalocie na Kramatorsk.
Tej nocy Timur spał w pokoju gościnnym w mieszkaniu babci. Jego mama była poza domem. Krótko po wybuchu wróciła jednak w pośpiechu do bloku. W międzyczasie zadzwoniła do niej jej siostra. „Powiedziała mi: »Zabrali mamę i szukają Timura pod gruzami«. Od tego momentu czułam się, jakbym była pogrążona we śnie”.

Cmentarz w Kramatorsku w obwodzie donieckim, Ukraina, 27 kwietnia 2025 r. (zdjęcie ilustracyjne)
„Wyszedł żołnierz i powiedział, iż ma puls i iż go reanimują. Przez te 40 minut, kiedy pompowali mu serce, modliłam się do Boga, żeby dał mu życie. Ale cud się nie wydarzył” – wspomina kobieta.
Straciła syna i dwóch mężów
Zapytana o to, co najbardziej ją dręczy, Nastia powiedziała przez łzy: „Nie było mnie wtedy w domu. Nie wiem, dlaczego ani jak, jakie siły mnie stamtąd wyrwały. Powinnam była być z nim. Bardzo się o to obwiniam”.
Timur stracił ojca, Jewgienija, w maju 2023 r. w rosyjskim ataku w pobliżu miasta Łymań. Chłopiec był jedynym dzieckiem Nastii. Po śmierci Jewgienija kobieta ponownie wyszła za mąż, ale jej drugi mąż zmarł zaledwie sześć miesięcy później na zawał serca.
Timur był empatycznym dzieckiem, uważnym na otoczenie. Nauczyciele opisywali go jako „bardzo troskliwego, bystrego chłopca, bardzo bystrego”. W Kijowie czekały na niego dwa domowe szczury, które „bardzo kochał”.
„Ukraińscy żołnierze mieszkają wśród nas i przez nich jesteśmy celem”
Timur został pochowany na wzgórzu na obrzeżach miasta Kramatorsk. Kredowy nagrobek pokryty jest kwiatami. Na cmentarzu jest dużo świeżo wykopanych dołów, co świadczy o tym, iż ból miasta jest daleki od zakończenia.
Na dachu bloku, który został zniszczony w rosyjskim nalocie, leżą rozsypane plastikowe zabawki, przysypane kartonami i kawałkami asfaltu. Na klatce schodowej przez cały czas widoczne są ślady krwi Timura, a sąsiadka zbiera kawałki potłuczonego szkła, wzdychając. Inna starsza kobieta, która pielęgnuje rośliny na podwórku, szepcze: „Ukraińscy żołnierze mieszkają wśród nas i to przez nich jesteśmy celem”.
Ponad 2700 ukraińskich dzieci zabitych lub rannych przez Rosjan
Według raportu UNICEF-u opublikowanego w lipcu br., w wyniku rosyjskiej inwazji na Ukrainę ponad 2700 dzieci zostało zabitych lub rannych. Timur Grygorenko jest tylko jednym z nich. Ale za niemal każdą ofiarą wojny stoi matka taka jak Nastia. Kobieta, która nigdy nie pogodzi się z myślą, iż nie było je, gdy jej dziecko zostało zabite.
Wojna w Ukrainie przez cały czas pozostawia po sobie nie tylko zburzone budynki i coraz więcej grobów na cmentarzach, ale także zrujnowane życia tych, którzy przetrwali. A historie takie jak Timura i jego mamy Nastii podczas toczącej się już czwarty rok inwazji są niestety coraz częstsze, bo Rosja w swoim dążeniu podporządkowania sobie Ukrainy nie cofa się przed atakowaniem cywilnych celów czy zabijaniu jeńców wojennych, mimo iż to zbrodnie wojenne.