Nocna operacja polskiego lotnictwa znów przyciągnęła uwagę opinii publicznej. Start myśliwców F-16, wzmożona aktywność radarowa i pełna mobilizacja służb pokazują, iż bezpieczeństwo powietrzne Polski pozostaje pod szczególnym nadzorem. Za tym wszystkim stoi złożony system reagowania, który uruchamia się w ułamku sekundy. Jak działa i co sprawia, iż działa bezbłędnie?

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce
Jak działa polski system wczesnego ostrzegania? Analiza po nocnym starcie myśliwców
W nocy z soboty na niedzielę niebo nad Polską znalazło się pod ścisłą obserwacją. W odpowiedzi na zmasowany atak rakietowy Rosji na Ukrainę, polskie siły powietrzne poderwały dyżurne F-16. To kolejny przypadek, kiedy krajowy system wczesnego ostrzegania zareagował błyskawicznie. Jak dokładnie funkcjonuje ten mechanizm?
Czuły system, który nie śpi
Polski system wczesnego ostrzegania to złożona struktura bazująca na współpracy radarów, obserwacji satelitarnych, danych NATO i krajowych służb rozpoznawczych. Już przy najmniejszym sygnale zagrożenia – np. wykryciu rakiety zbliżającej się do terytorium Ukrainy – uruchamiany jest cały łańcuch reakcji. Nad wszystkim czuwa Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych, które w czasie rzeczywistym analizuje dane i podejmuje decyzje o alarmowaniu sił powietrznych.
Starty myśliwców to nie przypadek
Poderwanie pary dyżurnej F-16 to efekt precyzyjnych kalkulacji. Maszyny nie lecą w ciemno – ich misją jest patrolowanie i zapewnienie gotowości na ewentualne naruszenie przestrzeni powietrznej. Tym razem nie doszło do takiego incydentu, ale sama obecność maszyn w powietrzu działa odstraszająco i sygnalizuje gotowość Polski do reakcji.
Radarowe oczy i uszy
Ważną rolę odgrywają naziemne stacje radiolokacyjne rozmieszczone wzdłuż wschodniej granicy. Monitorują one nie tylko ruch nad Polską, ale także nad Ukrainą, Białorusią i obwodem kaliningradzkim. Wspomagają je mobilne jednostki radiotechniczne oraz powietrzne systemy rozpoznania, takie jak samoloty wczesnego ostrzegania NATO (AWACS).
Koordynacja z sojusznikami
Każda taka sytuacja to również sprawdzian współpracy z NATO. Polska pozostaje w stałym kontakcie z sojuszniczymi centrami dowodzenia w Ramstein i Brukseli. W razie eskalacji konfliktu decyzje podejmowane są wspólnie, a reakcja może obejmować nie tylko start polskich myśliwców, ale także rotacyjne wzmocnienie sił Sojuszu w regionie.
Co oznacza gotowość operacyjna?
Zgodnie z procedurą, Polska utrzymuje w każdej chwili co najmniej jedną parę dyżurną gotową do natychmiastowego startu. Załogi są w ciągłym pogotowiu, a maszyny uzbrojone i zatankowane. Po każdej interwencji prowadzi się analizę zagrożenia – ocenia się, czy przeciwnik testował reakcję, czy też realnie planował uderzenie.
Cisza może być złudna
Choć tej nocy nie doszło do naruszenia polskiej przestrzeni, działania Rosji są wyraźnym sygnałem, iż systemy obronne muszą pozostać w pełnej gotowości. Eksperci wskazują, iż prewencyjne loty to nie tylko reakcja, ale i forma odstraszania – pokaz siły, który ma zniechęcić przeciwnika do eskalacji.