– Szanujemy i lubimy generała Kellogga. Proszę zauważyć, powiedział "powinny", czyli on tak uważa, ale nie znaczy, iż tak będzie. Generał Kellogg mógł nadinterpretować to, iż Polska będzie częścią tej operacji, jeżeli ona będzie miała miejsce, ale nasz udział w tej operacji nie będzie zawierał pobytu polskich żołnierzy na ukraińskiej ziemi – powiedział Radosław Sikorski w "Onet Rano".
W oddzielnym wpisie na X szef polskiego MSZ podkreślił jeszcze raz, iż "Polska NIE wyśle polskich żołnierzy na Ukrainę".
Ponadto Sikorski nawiązał do sytuacji w Ukrainie. Jego zdaniem Władimir Putin powinien pojawić się 15 maja w Stambule, gdzie mają odbyć się kolejne rozmowy dotyczące zakończenia wojny. – o ile chce pokoju, powinien zgodzić się na bezwarunkowe zawieszenie broni na 30 dni – stwierdził.
Przypomnijmy, iż gen. Keith Kellogg jest specjalnym wysłannikiem USA do spraw Ukrainy. 13 maja przekonywał, iż przedstawiciele USA omawiają z sojusznikami możliwość rozmieszczenia sił na zachód od Dniepru po wprowadzeniu zawieszenia broni. Chodziło mu o cztery europejskie kraje, w tym Polskę.
Jak pisaliśmy w naTemat, trzy lata temu Jarosław Kaczyński jako pierwszy proponował wysłanie polskiej armii do Ukrainy. – Potrzebna jest misja pokojowa NATO lub szerszego układu międzynarodowego, która będzie w stanie także się obronić i która będzie działała na terenie Ukrainy – mówił w marcu 2022 roku prezes PiS. Wtedy proponował więc wprowadzenie misji z udziałem polskich żołnierzy.
W tym roku zdanie zmienił i twierdzi, iż nie można do tego dopuścić. We wtorek 13 maja stwierdził, iż tylko Karol Nawrocki gwarantuje to, iż polskie wojsko nie zostanie użyte poza granicami kraju.
Sikorski tym razem nie pozostawił wątpliwości co do ewentualnej obecności polskich wojsk w Ukrainie. Ale jeszcze na początku maja wypowiadał się w tej kwestii bardziej tajemniczo. – Nie będziemy odsłaniać naszych kart. Pozwólmy prezydentowi Putinowi zastanawiać się, co zrobimy – tłumaczył Sikorski.