Czarny Anioł oczekuje przeprosin. Ochrona twierdzi, iż zareagowała tak, jak powinna

beskidzka24.pl 4 godzin temu

Jak informowaliśmy, w czwartek na popularnym wydarzeniu BCK w Parku Włókniarzy doszło do incydentu z udziałem znanego w Bielsku-Białej Aleksandra z Ukrainy, który przebiera się za czarnego anioła i jeździ po mieście. Mężczyzna na monocyklu wśród tańczących ludzi i dzieci, zdaniem ochrony miał sprawiać niebezpieczeństwo. Na miejsce przyjechała policja. Czarny Anioł wydał oświadczenie i oczekuje przeprosin.

Na czwartkowym Wlocie na spot w Parku Włókniarzy miała miejsce sytuacja, która wzbudziła obawy ochrony odpowiedzialnej za bezpieczeństwo na wydarzeniu. Na teren imprezy, w przebraniu anioła z wielkimi skrzydłami i długim kijkiem do kamerki wjechał uczestnik poruszający się na jednokołowcu. To znany w naszym mieście Czarny Anioł, a prywatnie Aleksander z Ukrainy, który od kilku lat mieszka w Bielsku-Białej.

Charakterystyczna postać często widoczna jest w mieście. Przesyła pozdrowienia, pozuje do zdjęć i rozdaje cukierki. Spotkać można go regularnie w centrum, na ścieżkach rowerowych i terenach rekreacyjnych, a także przy okazji imprez plenerowych. Swoje przejażdżki często filmuje i publikuje klipy w mediach społecznościowych. Nie inaczej było tym razem. Ochrona zwróciła jednak uwagę, iż jazda na elektrycznym monocyklu może być niebezpieczna dla innych uczestników wydarzenia.

– Niestety, robił to w sposób niebezpieczny, manewrując między bawiącymi się i biegającymi dziećmi. Pomimo próśb ochrony o zejście z pojazdu i dostosowanie się do podstawowych zasad bezpieczeństwa, osoba ta odmówiła współpracy i wdawała się w dyskusje, nie reagując na polecenia. W trosce o bezpieczeństwo najmłodszych uczestników, ochrona była zmuszona wezwać na miejsce patrol policji, który przypomniał Panu, iż każda osoba przebywająca na wydarzeniu w przestrzeni publicznej, nadzorowanym przez organizatora, ma obowiązek stosować się do poleceń służb porządkowych – czytamy w poście zamieszczonym przez BCK na Facebooku.

Dopiero po interwencji policji Aleksander miał ostatecznie zaakceptować zalecenia i zadeklarować podporządkowanie się poleceniom ochrony. Bielskie Centrum Kultury dodaje, iż każdy jest mile widziany na Wlocie na spot, ale nie kosztem bezpieczeństwa.

Czarny Anioł w sieci zamieścił filmik, na którym interweniuje wobec niego ochrona. To firma, która często współpracuje z BCK, a na ochranianych przez nich imprezach miejskich nie dochodzi zwykle do żadnych incydentów. Opis filmu świadczy, iż zdaniem Aleksandra ochrona „nie ma prawa się tak zachowywać”, ale samo nagranie wydaje się być wyrwane z kontekstu. Mimo to, pojawiają się komentarze, iż ochrona „zaatakowała” maskotkę miasta.

Pojawiło się też oświadczenie w związku z czwartkową sytuacją, która miała miejsce podczas wydarzenia „Wlot na Spot” w Bielsku-Białej. – Jako mieszkaniec i pasjonat Bielska-Białej od dwóch i pół roku aktywnie i bezpłatnie promuję miasto w mediach społecznościowych, takich jak TikTok, Instagram, Facebook czy YouTube. Regularnie uczestniczę w lokalnych wydarzeniach, transmitując je na żywo, co generuje od 10 do 20 tysięcy wyświetleń na każdym streamie. Moim jedynym celem jest pokazanie piękna Bielska-Białej i zachęcenie większej liczby osób do odwiedzenia naszego miasta. Nigdy nie czerpałem z tego tytułu żadnych korzyści finansowych – to moje hobby i osobista inicjatywa. Przez cały ten okres, uczestnicząc w dziesiątkach imprez organizowanych w mieście, nigdy nie miałem żadnych problemów z ochroną ani organizatorami. Zawsze rozumiałem i przestrzegałem zasad bezpieczeństwa. Wczorajsza sytuacja była jednak absolutnie bezprecedensowa i niedopuszczalna – czytamy.

Czarny Anioł twierdzi, iż został zaatakowany przez ochronę bez wyraźnego powodu, bez żadnych wcześniejszych próśb czy ostrzeżeń. – Ochroniarze chwycili mnie za ręce i w sposób rażąco niekulturalny zwracali się do mnie, mówiąc m.in., iż „nie jestem u siebie”. Co więcej, gdy zorientowali się, iż posiadam włączoną kamerę, która rejestrowała całe zdarzenie, próbowali mi ją odebrać. Ich agresywne i nieprofesjonalne zachowanie zostało w całości zarejestrowane na nagraniu, które posiadam i które jest dostępne na moim profilu. Jestem zszokowany i oburzony, iż Bielskie Centrum Kultury im. Marii Koterbskiej, organizator wydarzenia, opublikowało post, w którym całkowicie pomija fakt niewłaściwego zachowania ochrony, jednocześnie sugerując, iż to ja „zagroziłem bezpieczeństwu wszystkich obecnych”. Jest to kłamliwe i krzywdzące stwierdzenie – pisze.

– Nie zostałem zatrzymany ani nie zrobiłem nic, co mogłoby zagrozić bezpieczeństwu kogokolwiek. Wręcz przeciwnie, moje działania zawsze miały na celu promocję Bielska-Białej w pozytywnym świetle. W obliczu braku możliwości zidentyfikowania firmy ochroniarskiej, sam poprosiłem ochronę o wezwanie policji, aby wyjaśnić tę sytuację, co również świadczy o moim profesjonalizmie i chęci wyjaśnienia zaistniałej sytuacji. Nie rozumiem źródła tak dużej agresji ze strony ochrony. Jestem przekonany, iż w każdej sytuacji można dojść do porozumienia na drodze spokojnej rozmowy. Takie traktowanie jest nieakceptowalne i nie powinno mieć miejsca na żadnym publicznym wydarzeniu – czytamy w oświadczeniu.

Aleksander oczekuje natychmiastowych i publicznych przeprosin zarówno od firmy ochroniarskiej, której pracownicy dopuścili się tego skandalicznego zachowania, jak i od Bielskiego Centrum Kultury im. Marii Koterbskiej za jego zdaniem fałszywy i szkalujący post. – Nie zamierzam pozostawić tej sprawy bez konsekwencji – dodaje na koniec.

Zapytaliśmy o sytuację z czwartku szefa ochrony, Ryszarda Cienciałę, który interweniował wobec przebranego anioła – Nie można stwarzać zagrożenia i poruszać się z dużą prędkością między dziećmi. Chodziło wyłącznie o kwestie bezpieczeństwa. Na terenie takiego wydarzenia odpowiedzialność za bezpieczeństwo uczestników spoczywa na nas. Pan na monocyklu zachowywał się arogancko, nie przestrzegał zasad, nie reagował na nasze prośby. Zwracaliśmy uwagę temu panu, iż może uczestniczyć, nagrywać filmiki i robić zdjęcia, ale musi poruszać się pieszo. Gdyby doszło do jakiegokolwiek wypadku, to wina spadłaby na organizatorów. Dlatego w sytuacji, gdy nie chciał zastosować się do poleceń, wezwałem patrol policji – mówi Ryszard Cienciała z Cienciała Protection Services.

Wygląda więc na to, iż przeprosin nie będzie. Każda ze stron dała ponieść się emocjom. Czarny Anioł czuje się pokrzywdzony zarówno przez działania ochroniarzy jak i post Bielskiego Centrum Kultury, ale faktem jest, iż na terenie wydarzenia publicznego obowiązują pewne zasady, do których wszyscy musimy się stosować. Policjanci interweniujący na miejscu nie mieli wątpliwości, kto je łamie.

Idź do oryginalnego materiału