Bruksela przejmuje kontrolę? Polska może stracić głos w sprawie wojska

warszawawpigulce.pl 6 godzin temu

Pomysł, który od lat budzi emocje i podziały, znów wraca na europejską agendę. W tle są rosnące napięcia geopolityczne i pytania o przyszłość wspólnej polityki bezpieczeństwa. W Brukseli zapadają decyzje, które mogą mieć dalekosiężne skutki także dla Polski.

Fot. Warszawa w Pigułce

Unijna armia coraz bliżej. Czy Polska będzie musiała wysłać żołnierzy bez własnej decyzji?

Pomysł wspólnej europejskiej armii wraca na unijne salony. W Brukseli znów mówi się o konieczności wzmocnienia zdolności obronnych Wspólnoty, a niektóre państwa członkowskie otwarcie popierają stworzenie wspólnych sił zbrojnych. W Polsce rodzi to pytania o suwerenność i prawo do samodzielnego decydowania o wysyłaniu żołnierzy za granicę.

Berlin i Paryż za wspólną armią

O potrzebie powołania europejskiej armii mówi się od lat, ale teraz temat nabiera tempa. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz i prezydent Francji Emmanuel Macron zapowiedzieli intensyfikację prac nad budową wspólnej polityki obronnej. Pomysł zyskał również poparcie nowej przewodniczącej Komisji Europejskiej, która po czerwcowych wyborach deklaruje, iż UE musi być gotowa na realne zagrożenia.

Jednym z argumentów za utworzeniem unijnej armii jest konieczność uniezależnienia się od USA w zakresie bezpieczeństwa militarnego, szczególnie w kontekście ewentualnego powrotu Donalda Trumpa do Białego Domu.

Obawy państw wschodniej flanki

Na wschodzie Europy reakcje są bardziej ostrożne. Polskie władze nie odrzucają idei europejskiej współpracy wojskowej, ale zaznaczają, iż wszelkie decyzje dotyczące udziału naszych żołnierzy w operacjach muszą pozostać w gestii Sejmu i rządu.

Wiceminister obrony narodowej podkreślił, iż „Polska nie zgodzi się na mechanizmy, które automatycznie zmuszałyby nas do udziału w interwencjach zbrojnych bez decyzji polskich władz”. Dodał, iż nadrzędnym celem musi być obrona narodowego interesu i konstytucyjnej suwerenności w zakresie polityki obronnej.

Bruksela chce wspólnych decyzji?

W nieoficjalnych dokumentach unijnych, do których dotarły media, pojawiają się zapisy o możliwości ustanowienia „mechanizmu szybkiego reagowania” – z uproszczonym trybem podejmowania decyzji o zaangażowaniu wojsk. To budzi kontrowersje, bo choć wspólne działania mają dotyczyć sytuacji kryzysowych, to mogą osłabiać rolę krajowych parlamentów.

Politycy opozycji ostrzegają, iż taki kierunek może prowadzić do ograniczenia niezależności państw członkowskich. – Unijna armia to nie tylko pytanie o skuteczność, ale też o kontrolę i zakres suwerenności – mówi jeden z posłów opozycyjnych.

Czy Polska powie „nie”?

Na razie nie ma projektu, który zakładałby obowiązkowy udział sił zbrojnych państw członkowskich w operacjach bez ich zgody. Ale sama dyskusja o tym, jak daleko Unia może ingerować w decyzje obronne państw członkowskich, pokazuje, jak napięta może stać się ta debata w najbliższych miesiącach.

W lipcu zaplanowane są spotkania ministrów obrony państw UE, które mają ustalić zakres dalszej integracji wojskowej. Polska zapowiada, iż nie zgodzi się na żadne rozwiązania, które mogłyby ograniczyć jej zdolność do samodzielnego podejmowania decyzji w sprawach bezpieczeństwa narodowego.

Idź do oryginalnego materiału