15 lat więzienia za zabójstwo listonosza po 28 latach

upday.com 4 godzin temu
Na 15 lat więzienia sąd skazał 54-letniego Jarosława W. za zabójstwo listonosza w Gdańsku-Zaspie w 1997 r. i kradzież ponad 17 tys. zł. Zbrodnię sprzed lat udało się rozwikłać dzięki badaniom DNA i pracy śledczych, którzy przekonali do zeznań nieletniego w chwili morderstwa wspólnika podsądnego. PAP

Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał we wtorek 54-letniego Jarosława W. na 15 lat więzienia za zabójstwo listonosza w 1997 roku. Prokuratura domagała się 20 lat pozbawienia wolności, obrona wnosiła o uniewinnienie.

Zbrodnia została popełniona 15 maja 1997 roku w gdańskiej Zaspie. 29-letni listonosz Piotr Z. roznosił tego dnia listy, renty i emerytury, mając przy sobie 24 tys. zł, w tym 17 tys. zł w saszetce.

Śledztwo umorzone na lata

Ostatni raz widziany był rano przed blokiem przy ulicy Leszczyńskich. Zamordowano go przed godziną 11 z broni palnej, ale mimo wielu czynności procesowych nie udało się ustalić sprawcy.

Śledztwo zostało umorzone w grudniu 1997 roku. Dopiero w lipcu 2021 roku sprawę podjęła ponownie Prokuratura Regionalna w Gdańsku.

Przełom dzięki śladom DNA

Na miejscu zbrodni znaleziono rękawiczkę ze śladami DNA. Po latach okazało się, iż należą one do Artura G., który w 1997 roku miał 15 lat i był wspólnikiem Jarosława W.

Mężczyzna zdecydował się na współpracę z prokuraturą i opowiedział o zbrodni. Według jego zeznań pierwszy, śmiertelny strzał oddał Jarosław W., a drugi - gdy broń się zacięła - w kark oddał sam G.

Sąd uznał zeznania za wiarygodne

Sędzia Lidia Jedynak ogłosiła wyrok skazujący również na pięć lat pozbawienia praw publicznych. Sędzia Michał Dampc podkreślił w uzasadnieniu, iż "organy ścigania wykonały masę pracy drobiazgowej i żmudnej".

Sąd uznał wersję przedstawioną przez świadka G. za jedyną możliwą i prawdziwą. "Nie był w żadnym konflikcie z oskarżonym" - dodał sędzia Dampc, zaznaczając, iż świadkowi nie groziła odpowiedzialność karna.

Sprawiedliwość po 28 latach

Na wymiar kary wpłynęły okoliczności łagodzące, między innymi to, iż oskarżony był wcześniej karany tylko raz. Zastosowano także przepisy kodeksu karnego z 1969 roku, który obowiązywał w czasie zabójstwa.

Prokurator Zbigniew Niemczyk z Prokuratury Regionalnej w Gdańsku stwierdził po wyroku: "Mówi się, iż najbardziej spóźnia się sprawiedliwość, ale dobrze, kiedy przychodzi spóźniona choćby po 28 latach". Dodał, iż syn pokrzywdzonego mógł usłyszeć, jak wyglądały ostatnie chwile życia jego ojca.

Wyrok jest nieprawomocny. Sąd przedłużył też o kolejne pięć miesięcy areszt wobec Jarosława W.

Źródła wykorzystane: "PAP" Uwaga: Ten artykuł został zredagowany z pomocą Sztucznej Inteligencji.

Idź do oryginalnego materiału