Żubr Boliński: Rząd ostrzega przed dezinformacją, a w sprawie 800 plus sam jej ulega

krytykapolityczna.pl 7 godzin temu

Od środy, czyli dnia, w którym obudziliśmy się z informacją o wtargnięciu rosyjskich dronów do Polski, słyszę zapewnienia premiera Donalda Tuska, iż nie damy się rosyjskim manipulacjom i dezinformacji. Towarzyszą im apele do społeczeństwa, żeby społeczeństwo również się tym manipulacjom i dezinformacji nie dało. Apeluje zarówno premier, jak i minister cyfryzacji, Krzysztof Gawkowski. Rząd wskazuje, iż chodzi przede wszystkim o narracje podważające, iż za akcją z dronami stoi Rosja i sugerujące, iż nie możemy wykluczyć ukraińskiej prowokacji.

W niedzielę premier Donald Tusk napisał na X: „Narasta fala prorosyjskich nastrojów i niechęci do walczącej Ukrainy, kreowanych przez Kreml na bazie autentycznych lęków i emocji. Rolą polityków jest zatrzymanie tej fali, nie płynięcie na niej. To test na patriotyzm i dojrzałość całej polskiej klasy politycznej”.

Można by pochwalić polskie władze za zachowanie się jak trzeba, gdyby nie fakt, iż dwa dni przed płomiennym tweetem premiera, w piątek, Sejm przegłosował ustawę (podkreślmy: rządową), która jest efektem przede wszystkim… rosyjskiej manipulacji i dezinformacji. Fakt, iż Polska wzmacnia obostrzenia w wypłacaniu 800 plus Ukraińcom, to sukces rosyjskich agentów wpływu, którym udało się tę diasporę Polakom obrzydzić i do niej zniechęcić. Oraz porażka polskich polityków, których jedyną odpowiedzią na tę niechęć była próba zbicia na niej kapitału politycznego.

Jak 800 plus stało się narzędziem politycznej gry?

Uporządkujmy fakty. Polska co jakiś czas ustawowo przedłuża uchodźcom wojennym z Ukrainy prawo pobytu w Polsce. W sierpniu takie przedłużenie zawetował prezydent Karol Nawrocki. Odbiło się to szerokim echem w liberalnych mediach, których nagłówki krzyczały o tym, iż pisowski prezydent zabiera ukraińskim dzieciom 800 plus. Dużo ważniejsza kwestia legalności pobytu uchodźców wojennych została przez nie przemilczana. Głównym celem sprzyjających rządowi mediów było bowiem obrzydzanie Nawrockiego i ustawienie go w manicheistycznym kontraście do moralnie czystego rządu.

Po kampanii prezydenckiej do twórców takiej narracji przez cały czas nie dotarło, iż jest ona kontrskuteczna. Kto jeszcze pamięta o naziolskich korzeniach Nawrockiego? O panu Jerzym z DPS-u i jego kawalerce? No dobrze, o Wielkim Bu sobie na chwilkę przypomnieliśmy, bo właśnie został zatrzymany.

Tym razem medialny antypisowski jazgot okazał się wyjątkowo niezręczny. Po prezydenckim zawetowaniu ustawy w sierpniu okazało się, iż premier wcale nie stoi w kontrze do prezydenta. W zasadzie to przyznaje mu rację i sam chce „zabierać 800 plus ukraińskim dzieciom”. Nie zdziwiło to tych, którzy pamiętają kampanię prezydencką, w której kandydat Rafał Trzaskowski zapostulował ograniczenie 800 plus dla Ukraińców. Zdziwili się za to autorzy wspomnianych nagłówków.

800 plus i dodatkowe obciążenie dla ZUS

PiS i PO od dawna szczują na Ukraińców jednym głosem. A wręcz ścigają się na to, kto zrobi to głośniej. W piątek Sejm przegłosował rządową ustawę, będącą kompromisem wobec prezydenckiego weta z sierpnia. Nowością jest dodatkowe kryterium – co najmniej jedno z rodziców musi pracować, co miałoby gwarantować, iż ukraińskie dzieci, na które świadczenie jest wypłacane, fizycznie znajdują się na terenie RP.

Tylko iż polskie państwo ma już narzędzie weryfikacji tego faktu. Od września 2024 roku 800 plus dostają tylko te dzieci, które uczęszczają do polskiej szkoły. A dodatkowe kryterium dotyczące rodziców to także dodatkowe obciążenie dla ZUS, który co miesiąc będzie weryfikował ich status zawodowy. A potem rozpatrywał odwołania. Na ten moment trudno powiedzieć, czy ten pomysł przyniesie jakiekolwiek oszczędności, czy, przeciwnie – będzie wymagał zaangażowania dodatkowych zasobów.

Czytelnicy i czytelniczki KP nie potrzebują prawdopodobnie wyjaśnienia, jak bardzo to wszystko odklejone jest od rzeczywistości. Że nie trzeba po raz kolejny odsyłać do danych GUS-u, ZUS-u, Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz raportu Deloitte’a pokazujących, iż ukraińska fala uchodźców wojennych zwyczajnie się Polsce opłaca; więcej dokłada do systemu, niż wyciąga itd.

Nowe zasady uderzą także w Polaków

Pozbawianie 800 plus dzieci, których rodzice tracą pracę, to tworzenie niewolniczej kasty uwiązanej do niskopłatnych prac. To także psucie rynku dla samych Polaków, którzy będą konkurować z cudzoziemcami skłonnymi pracować za mniejsze stawki. Wszyscy wolimy mieć trochę gorzej, jeżeli możemy przy tym dowalić sąsiadowi. Być może nie ma nic bardziej polskiego.

Dodajmy do tego fakt, iż państwo polskie zrezygnowało z integracji ukraińskich dzieci w ramach programu Szkoła dla wszystkich, przez co odejść z Ministerstwa Edukacji Narodowej miała – jak sama twierdzi – wiceministra Joanna Mucha. Państwo polskie uznało, iż na dłuższą metę woli mieć Ukraińców niezintegrowanych z Polakami niż zintegrowanych.

W Polsce dominują łatwi do zintegrowania migranci – z bliskiego kulturowo kraju, gwałtownie przyswajający język. Robimy, co możemy, żeby się to nie udało. Sami fundujemy sobie gettoizację i alienację ukraińskiej społeczności. Polskie państwo wychowa pokolenie Ukraińców nieprzepadające za Polską oraz Polakami. W ten sposób wzajemne antagonizmy i resentymenty będą jedynie narastać – dokładnie tak, jak chce tego Rosja.

Na wejściu ustawy w życie w obecnej postaci stracą nie tylko Ukraińcy i ukraińskie dzieci. Straci ZUS, który będzie miał więcej pracy i to zupełnie zbędnej. Stracą przyszłe pokolenia Polaków, żyjące w jeszcze bardziej podzielonym społeczeństwie. Stracą polscy pracownicy – tu i teraz. Zyska jedynie Kreml.

Na koniec jeszcze raz zacytujmy post Donalda Tuska, który w kontekście rosyjskiej dezinformacji pisze: „Rolą polityków jest zatrzymanie tej fali, nie płynięcie na niej”. Cóż mogę dodać? Czekam.

*
Wojtek Żubr Boliński – twórca opiniotwórczego programu o charakterze egalitarnym Gilotyna.

Idź do oryginalnego materiału