Za oknami coraz cieplej. Zielonogórzanie tłumnie zaczną okupować ogródki, tarasy, pobliskie jeziora. Część wyjedzie daleko za miasto w poszukiwaniu odpoczynku. Dla tych co zostaną w Zielonej Górze mam propozycję. Idźcie nad wodospad! Nasz zielonogórski.
Wielokrotnie pisałem, iż zielonogórskie lasy skrywają nie lada tajemnice i potrafią zaskoczyć. Tak jest także w tym przypadku, no bo skąd w takim mieście jak Zielona Góra wodospad? Owszem w Szklarskiej Porębie jest wodospad Kamieńczyka, w Karpaczu Dziki, a podobno najbardziej romantycznym jest wodospad Szklarki, ale u nas?
Przedwojenne miasto młynami stało. Każdy ciek wodny wykorzystywany był w taki sposób, aby można było wybudować przy nim młyn, który spełniał różnorakie role. Od funkcji podstawowych, czyli młyńskich do restauracyjnych, aż po noclegowe. Płynący przez miasto Pustelnik, Dłubnia, Złota Łącza i Gęśnik doskonale się do tego nadawały.
Jednym z najdalej wysuniętych na południe młynów był powstały w I połowie XIX wieku Młyn Brzozowy (Birk Mühle). Jego nazwa wzięła się od ogromnego lasu brzozowego znajdującego się w jego okolicach. Postanowiono przy cieku wodnym wybudować ceglany młyn, a znajdujące się przy nim naturalne spiętrzenie wodne, niczym wodospad, ułatwiało zadanie. Dłubnia w tym rejonie jest dość wartka i szeroka jak na miejskie warunki. Pozwalało to umieszczenie tam sporej wielkości koła młyńskiego.
Istnienie w tym miejscu wodospadu być może spowodowało, iż w obiegu pocztówkowym zaczęły pojawiać się karty z widokiem miasta oraz wodospadu. Korespondencja na karcie z początku XX wieku może także o tym świadczyć, gdyż nadawca pisał wprost „Zgodnie z Pana życzeniem przesyłam Panu tę kartę, a ściślej widok z mych rodzinnych stron.” (tłum. dr hab. Marek Biszczanik, prof. UZ)
Wróćmy jednak do młyna, który funkcjonował jako sporej wielkości gospodarstwo rolne, gdzie utrzymywano się z produkcji młyna hodowano m. in krowy, ale także prowadzono gospodarkę leśną. W takim stanie przetrwał do lat 20. XX wieku i… wówczas okazało się, iż jest zbyt wielki, aby był samodzielnym młynem. Nie mogło to dziwić, gdyż oprócz dużego budynku młyńskiego było tam kilka zabudowań gospodarczych, które nie występowały przy innych tego typu obiektach w mieście. Wówczas stworzono folwark nazywając go – Brzozowym Folwarkiem.
Po zakończeniu II wojny światowej folwark stał się… osadą nazwaną Brzeźniak będącą w obrębie wsi Drzonków, choć przed wojną znajdował się w obrębie zielonogórskiego Jędrzychowa.
Jeszcze w latach 60. XX wieku istniały stare zabudowania młyńskie wraz z kołem. W późniejszych latach koło zostało rozebrane, a dawny najstarszy budynek młyna zburzony pod koniec lat 70. XX wieku. Do dzisiaj w lesie i najbliższej okolicy można znaleźć pamiątki po dawnym młynie w postaci kamieni młyńskich służących do rozdrabniania ziaren. Istniejące spiętrzenie wody – wodospad, w dalszym ciągu jednak funkcjonuje. Niegdyś nieuregulowane miało zdecydowanie więcej uroku, ale obecne także robi niesamowite wrażenie.
Zobaczcie na własne oczy i wybierzcie się do Zielonej Góry na ul. Drzonków-Staromłyńską. Najlepszy dojazd z Jędrzychowa w stronę zielonogórskiego Zatonia i pierwsza w lewo tuż zaraz za zakrętem, a dalej już cały czas prosto leśną drogą. Nie sposób się zgubić słysząc w oddali szum wody. Osobiście polecam naszą zielonogórską Niagarę. Dla chętnych odwiedzenia tego miejsca podaję koordynaty 51.8936355, 15.5255023.
Źródła:
-opracowania i zbiory własne;
-Adressbuch des Schlesischen Grundbesitzes 1910, Leipzig 1910;
-I. Żuraszek-Ryś, “Nazwy miejscowe powiatu zielonogórskiego”, Zielona Góra 2009;
-książki adresowe z lat 1887-1937
-mapy ze zbiorów Geographisches Institut – Kartensammlung, Humboldt-Universität zu Berlin, The University of California Berkeley Library David Rumsey Map Collection, zbiorów prywatnych;
-zbiory Archiwum Państwowego w Zielonej Górze.
Tekst:
dr Grzegorz Biszczanik – historyk, regionalista, znawca dziejów Zielonej Góry








