
W piątek, przy rampie kolejowej w Spytkowicach, odbyła się uroczystość odsłonięcia obelisku upamiętniającego ofiary niemieckich zbrodni z czasów II wojny światowej. Pomnik poświęcono więźniom niemieckiego obozu pracy przymusowej, który funkcjonował w tym miejscu w latach 1940–1943.
Niemiecki obóz pracy przymusowej w Spytkowicach istniał od zimy 1940–1941 do prawdopodobnie lutego 1943 roku. Był jednym z wielu miejsc, w których nazistowskie Niemcy wykorzystywały niewolniczą pracę więźniów, głównie Żydów z różnych państw Europy.
Według historycznych źródeł, w obozie przetrzymywano osoby pochodzące m.in. z Polski, Austrii, Belgii, Francji, Holandii, a także – jak wskazują niektóre relacje – z Czechosłowacji, Rumunii i Węgier. Więźniowie byli zmuszani do ciężkiej pracy przy rozbudowie infrastruktury kolejowej, która służyła niemieckiej machinie wojennej.
Warunki w obozie były skrajnie trudne. Jak wspominają świadkowie, kobiety otrzymywały symboliczne wynagrodzenie, które wystarczało jedynie na zakup bochenka chleba. Wielu więźniów zmarło z wycieńczenia, głodu lub w wyniku brutalnego traktowania.
W piątek, 25 kwietnia, uroczystość rozpoczęła się mszą świętą w kościele parafialnym w Spytkowicach, po której uczestnicy przeszli pod stację kolejową, gdzie znajduje się nowe upamiętnienie. W obecności lokalnych władz, mieszkańców oraz przedstawicieli organizacji kombatanckich odsłonięto obelisk z tablicą o treści:
„Pamięci Ofiar Niemieckich Zbrodni i Terroru. W czasie II wojny światowej w pobliżu tutejszej stacji kolejowej Niemcy przetrzymywali w barakach obozowych żydowskich więźniów, a następnie polskie i ukraińskie kobiety. Wykorzystano ich do pracy przy budowie infrastruktury kolejowej na potrzeby Niemiec.”
Odsłonięcia dokonali wspólnie wójt gminy Spytkowice, Krzysztof Byrski, oraz poseł Mariusz Krystian. W swoim przemówieniu wójt podkreślił znaczenie pamięci o ofiarach:
Uczciliśmy pamięć o cierpieniach konkretnych ludzi – niewinnych istnień, których codzienne marzenia o chlebie, wolności i bezpieczeństwie zostały brutalnie przerwane – mówił Byrski.