Prezydent Włoch i dwóch ministrów znaleźli się na kremlowskiej liście „rusofobów”. W odpowiedzi Rzym wezwał ambasadora Rosji, a premier Giorgia Meloni określiła działania Moskwy jako „propagandową operację”, mającą odwrócić uwagę od wojny na Ukrainie.
Włochy wezwały ambasadora Rosji po tym, jak Kreml umieściła prezydenta Sergia Mattarellę, minister spraw zagranicznych Antonio Tajani i minister obrony Guido Crosetto zostali umieszczeni przez Moskwę na liście rzekomych „rusofobów”.
Lista opublikowana przez rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych oskarża wielu europejskich przywódców o podsycanie antyrosyjskich nastrojów w związku z wojną na Ukrainie.
Na liście znaleźli się między innymi prezydent Francji Emmanuel Macron, kanclerz Niemiec Friedrich Merz, sekretarz generalny NATO Mark Rutte oraz szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas.
Meloni skrytykowała ten ruch jako „kolejną operację propagandową” mającą na celu odwrócenie uwagi od działań Moskwy. W oświadczeniu stwierdziła, iż zarzuty są „dobrze znane i potępione przez społeczność międzynarodową od samego początku (wojny na Ukrainie – red.)”.
Prezydent Mattarella znalazł się na liście z powodu swoich wcześniejszych wypowiedzi, w których porównywał inwazję na Ukrainę do nazistowskiej agresji i potępiał „nieludzką tragedię”, z którą mierzą się Ukraińcy.
