Więcej na obronność, silniejsze NATO

polska-zbrojna.pl 10 godzin temu

Nie ma Sojuszu bez USA. Musimy wydawać na obronność więcej nie dlatego, żeby Amerykanów w Europie zastąpić, ale dlatego, by ich tutaj zatrzymać – podkreślił dzisiaj przed wylotem do Hagi wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Jego zdaniem rozpoczynający się tam dziś szczyt NATO potwierdzi siłę transatlantyckich relacji.

Do tego szczytu Polska przygotowywała się przez długie miesiące. Szef MON-u nie ma wątpliwości, iż będzie to jedno z najważniejszych spotkań przywódców NATO w historii. Przede wszystkim ze względu na przełomową decyzję dotyczącą wydatków, która zostanie zatwierdzona w Hadze. Jeszcze w 2014 roku państwa członkowskie zobligowały się przeznaczać na obronność minimum 2% PKB. Teraz są gotowe podnieść ten próg do 5%. 3,5% będzie przeznaczane na zakup uzbrojenia czy modernizację wojsk. Pozostała część pozwoli sfinansować projekty okołomilitarne związane z infrastrukturą i cyberbezpieczeństwem. – Co ważne, udało się nam wypracować wspólne stanowisko, jeżeli chodzi o czas osiągnięcia tych zdolności. Początkowo była mowa o 2032 roku, ostatecznie jednak stanęło na 2035. My życzyliśmy sobie, by państwa członkowskie wskazały na rok 2030, ale cóż – takie są koszty negocjacji – podkreślił wicepremier Kosiniak-Kamysz. Ze wspólnego frontu wyłamała się jedynie Hiszpania, która przekonuje, iż woli wydawać mniej, za to bardziej efektywnie. Tak czy inaczej, władze w Madrycie nie zablokują końcowej deklaracji. Wątpliwości mają zostać rozstrzygnięte podczas dodatkowych rozmów.

Tymczasem szef polskiego MON-u przyznaje, iż jakiekolwiek odstępstwo w tej kwestii jest niedobrym sygnałem. – Niespełnienie tego zapisu w najkrótszym możliwym terminie zagraża bezpieczeństwu Sojuszu – przestrzegł podczas konferencji prasowej.

REKLAMA

Sama Polska już teraz wydaje na obronność niemal 5% swojego PKB, co czyni ją natowską rekordzistką. – 50% z tej kwoty przeznaczamy na modernizację i transformacją armii. To również najwięcej spośród wszystkich państw Sojuszu – zaznaczył wicepremier. Teraz Polacy mocno naciskają na to, by do czołówki dołączyły także inne państwa NATO. Jest to ważne z jednego zasadniczego powodu. Przyjęte przez Sojusz plany obrony nie dotyczą pojedynczych armii, ale całego systemu. – Jak my będziemy mieli odpowiednie zdolności, ale inni będą słabi, to i NATO będzie słabe – zaznaczył szef MON-u.

Na radykalne zwiększenie budżetów obronnych przez państwa Europy od miesięcy naciska amerykańska administracja. Teraz wydaje się, iż prezydent Donald Trump może odczuwać satysfakcję. W ostatnim czasie zresztą wyraźnie złagodził retorykę, po którą sięgał w odniesieniu do swoich europejskich sojuszników. Amerykańska armia mocno zaznaczyła też swoją obecność podczas organizowanych w Europie ćwiczeń. – Moim zdaniem z Hagi popłynie bardzo dobry sygnał. Wątpliwości dotyczące trwałości i zdolności operacyjnych Sojuszu, które były podnoszone po objęciu stanowisk przez nową amerykańską administrację, zostaną rozwiane. Już sama obecność prezydenta Trumpa świadczy o tym, iż NATO pozostaje sojuszem transatlantyckim. I tylko taki sojusz ma sens w obliczu tego, co dzieje się na Ukrainie i Bliskim Wschodzie. kooperacja USA i Europy z przewodnią rolą Polski jest absolutną koniecznością – przekonywał wicepremier.

Wydatki na obronność będą głównym, choć rzecz jasna nie jedynym tematem szczytu. Przywódcy państw członkowskich mają też rozmawiać o mobilności wojsk, czyli regulacjach, które ułatwią im operowanie pomiędzy poszczególnymi państwami. Do tego dojdzie kwestia rurociągów do transportu surowców na wschodnią flankę, wreszcie – doposażenia takich instytucji, jak Centrum Analiz, Szkolenia i Edukacji NATO-Ukraina. – Dla nas bardzo ważnym tematem będzie też zabezpieczenie misji pomocy Ukrainie. Zabezpieczenie logistyczne i ochrona transferu sprzętu oraz pomocy humanitarnej – wyliczał minister Kosiniak-Kamysz. – Myślę, iż i tu ogłosimy dobre wiadomości – dodał.

W agendzie szczytu nie znalazły się kwestie dotyczące konfliktu na Bliskim Wschodzie. Jednak, jak zapewniają przedstawiciele polskiego MON-u, temat ten z pewnością pojawi się na marginesie kluczowych dyskusji i w kuluarach. – Dziś rano mieliśmy posiedzenie Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego. Analizowaliśmy sytuację polskich kontyngentów wojskowych na Bliskim Wschodzie – przyznał Kosiniak-Kamysz. Polska ma w tej chwili żołnierzy m.in. w Libanie, Iraku czy Jordanii. Łącznie to 450 wojskowych. – Wszyscy oni są bezpieczni – zapewnił szef MON-u. Według niego irański atak na bazę USA nie jest powodem do uruchomienia artykułu 5. Mówi on, iż atak na jedno z państw NATO jest równoznaczny z uderzeniem w cały Sojusz. W tym przypadku jednak do uderzenia doszło poza traktatowym terytorium. – Rozumiemy argumenty USA, choćby jeżeli Amerykanie podejmują drastyczne kroki z uwagi na bezpieczeństwo własnych obywateli, a także w imię swojej strategii bezpieczeństwa na świecie – powiedział wicepremier Kosiniak-Kamysz. W podobnym tonie wypowiedział się wiceszef MON-u Paweł Zalewski. – Polska opowiada się za pokojem na Bliskim Wschodzie. A tym państwem, które występowało przeciw pokojowi, był właśnie Iran – stwierdził. Bo to reżim w Teheranie, jak mówił wiceminister Zalewski, wspierał organizacje terrorystyczne – Hamas, Hezbollah, udzielał pomocy reżimowi syryjskiego dyktatora Asada, regularnie groził też Izraelowi unicestwieniem.

Szczyt NATO potrwa do środowego popołudnia. Polskę w Hadze, oprócz ministra obrony narodowej, będzie reprezentował także szef MSZ-etu Radosław Sikorski. Na czele polskiej delegacji stoi prezydent Andrzej Duda, który tuż przed wylotem do Hagi wyraził nadzieję, iż ten szczyt przejdzie do historii poprzez kolektywną decyzję aliantów o podniesieniu wydatków na obronność. Zwierzchnik sił zbrojnych zwrócił się także do polskich parlamentarzystów: – Apeluję o przyjęcie mojej propozycji wprowadzenia do konstytucji progu 4% PKB jako minimalnego poziomu wydatków na obronność rocznie. Tylko wpisanie do konstytucji zagwarantuje odpowiednią większość tak, aby ten poziom wydatków nie został pochopnie obniżony na skutek jakichś perturbacji politycznych, które zawsze mogą się wydarzyć – podkreślił Duda.

Łukasz Zalesiński
Idź do oryginalnego materiału