Wicewojewoda o fabryce amunicji w Lubelskiem: Historia nie pamięta takiej inwestycji

radio.lublin.pl 4 godzin temu
Zdjęcie: Wicewojewoda o fabryce amunicji w Lubelskiem: Historia nie pamięta takiej inwestycji


Blisko miliard złotych trafi do fabryki amunicji w Kraśniku. Mesko S.A. dostanie dofinansowanie na zwiększenie mocy produkcyjnych korpusów 155 mm. W planach jest wytwarzanie 150 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej rocznie. Żadna firma w Polsce nie ma dziś umiejętności produkcji tego typu pocisków.

O tym co to oznacza dla województwa lubelskiego i czy wpłynie to na bezpieczeństwo jego mieszkańców mówił wicewojewoda lubelski Andrzej Maj w rozmowie z dziennikarką Radia Lublin Karoliną Ryniak.

Co oznacza dla województwa lubelskiego prawie miliard złotych na rozbudowę produkcji amunicji w Kraśniku?

– Po pierwsze duży wzrost gospodarczy, czyli miejsca pracy, nowe technologie. Miliard zainwestowany w jednym z miast na Lubelszczyźnie, to jest rekord – historia nie pamięta takiej inwestycji. To są inwestycje w ogóle dość drogie, ale jest to historyczna kwota. Bardzo się z tego cieszę – stwierdza Andrzej Maj.

To otwiera też drzwi do innych inwestycji, nowych kontraktów, nowych umów?

– Na pewno będzie napędzać kooperantów dla Mesko. I jest to pierwszy krok do rozwoju przemysłu zbrojeniowego na Lubelszczyźnie. Pewnie pojawią się w przyszłości nowe inwestycje, a Mesko w Kraśniku będzie takim kołem zamachowym. Jestem o tym przekonany – mówi Andrzej Maj.

Czy wiadomo, ile osób może zostać zatrudnionych, skoro w planach jest wytwarzanie około 150 tysięcy sztuk amunicji artyleryjskiej rocznie?

– Trudno to dokładnie określić. W samym Mesko pewnie kilkaset osób. Ale to i tak jest dużo dla takiego powiatu jak kraśnicki. To jest kilkaset rodzin, których członkowie będą mieli pracę. Ale trzeba też patrzeć szerzej, bo będą też kooperanci, będą bardziej atrakcyjne miejsca dla przyszłych inwestorów, będzie rozwój szkół, nowych zawodów – uważa wicewojewoda.

Czy zdobycie tych pieniędzy było trudne?

– Łatwo nie było, dlatego iż konkurencja była bardzo duża, szczególnie ze strony Podkarpacia. Mocną stroną Lubelszczyzny i lokalizacji w Kraśniku było to, iż jest to miasto z tradycjami. Jest tam dużo ludzi, którzy pracowali lub pracują w fabryce i którzy są gotowi do podjęcia pracy przy nowoczesnych liniach technologicznych. Pokazaliśmy potencjał ludzi, którzy mogą przyjść do pracy i to praktycznie z dnia na dzień. To chyba też trochę przeważyło, iż ta decyzja padła na Kraśnik – wyjaśnia Andrzej Maj.

Dzięki takim inwestycjom z jednej strony zwiększamy swoją suwerenność militarną, ale z drugiej strona to obiekt strategiczny. A w razie ewentualnego konfliktu czy to nie sprawi, iż mieszkańcy regionu będą bezpieczniejsi?

– Wręcz przeciwnie, takie obiekty są bardzo mocno chronione. Obrona przeciwlotnicza jest głównie kierowana do ochrony takich lokalizacji. Wydaje mi się, iż te miejsca będą o wiele bardziej bezpieczne niż inne. To jest tak samo jak z tymi ludźmi, którzy unikają przeszkoleń wojskowych. A jak, nie daj Boże, będzie wojna to po prostu i tak wszyscy pójdą do wojska. I trzeba się zastanowić, czy lepiej być przeszkolonym, czy nie. Takie uciekanie od tego nic po prostu nie da. Produkcja amunicji jest w Polsce niezbędna, musimy zabezpieczyć swoje potrzeby. Ale ta amunicja kalibru 155 mm sprzedaje się też świetnie na świecie i na tym można bardzo dużo zarobić. Można więc rozwijać dalej jej produkcję. Widzę to z samej pozytywnej strony. Niech się mieszkańcy naprawdę nie boją, bo czym będziemy mieli więcej wojska i przemysłu zbrojeniowego, tym będziemy bezpieczniejsi – mówi wicewojewoda.

A jak zadbać o bezpieczeństwo takiego obiektu? Może on być celem ataków bądź zbierania informacji przez agentów obcych służb.

– Dzisiaj nie jest problemem zobaczyć, gdzie Mesko ma swoje zakłady. Dzięki naszym zabiegom w czasie prezydencji cała Unia będzie do tego też dokładać pieniądze. Taka inwestycja działa odstraszająco na naszych potencjalnych przeciwników. Przecież Putin też nie ukrywa, gdzie ma swoją fabrykę zbrojeniową za Uralem. Wszyscy o tym wiedzą, tylko ona jest tak chroniona tarczą antyrakietową, iż nic tam nie spadnie. Widzimy to też na przykład w Izraelu. Ludzie śpią spokojnie, mimo iż są regularne naloty, bo mają świetną tarczę antyrakietową. Takie obiekty będą chronione w pierwszej kolejności. Tu jest naprawdę bezpieczniej, niż w innych miejscach, gdzie nie ma takich fabryk. Cieszmy się, nie szukajmy złych stron, bo zainwestowanie miliarda na Lubelszczyźnie to historyczne wydarzenie. Myślę, iż można to porównać do czasów przedwojennych, sprzed II wojny światowej, kiedy powstał Centralny Okręg Przemysłowy. I wtedy w Kraśniku powstała (późniejsza) fabryka łożysk tocznych. Zobaczmy, jak to wygląda ze strony historycznej. Przez ile lat ta fabryka dawała ludziom pracę, jak rozwijało się miasto? I tak samo możemy mówić o 24 Pułku Ułanów. o ile nie byłoby tej jednostki, Kraśnik prawdopodobnie by się nie rozwinął. Dlatego dzisiaj każdy żołnierz w tym mieście, każda fabryka to jest rozwój. To są bardzo dobre decyzje, iż rząd inwestuje w wojsko i w przemysł zbrojeniowy na Lubelszczyźnie – tłumaczy Andrzej Maj.

Czy tę inwestycję można określić jako formę przestawienia gospodarki na czas wojenny? I dlaczego tak późno, skoro Rosja to zrobiła jeszcze dwa, trzy lata temu?

– Cieszę się, iż są decyzje, iż idziemy do przodu. Przez wiele, wiele lat nasi poprzednicy dużo mówili, a mniej robili. Ale dzisiaj są już konkretne pieniądze, zaczynamy inwestycję, tak, iż poszliśmy sporo do przodu. To są długoletnie inwestycje, tego się nie da zrobić w parę miesięcy. Ale wszystko wskazuje na to, iż będziemy produkować swoją amunicję na wysokim poziomie. Dobrze, iż na Lubelszczyźnie. A nie było to łatwe, dlatego iż konkurencję mieliśmy bardzo dużą, bo i województwo podkarpackie i świętokrzyskie chciały tę fabrykę mieć u siebie. Kosztowało nas to bardzo dużo, żeby była ona właśnie tu, na Lubelszczyźnie – tłumaczy wicewojewoda.

Na ile ta inwestycja jest realnym wzmocnieniem zasobów polskiej armii? Czy docelowo amunicja ma być przekazywana lub sprzedawana w Ukrainie? Czy tylko na własne potrzeby?

– Po pierwsze musimy zabezpieczyć swoje potrzeby. o ile te zakłady ruszą i zaczną produkować taką liczbę amunicję, która będzie wystarczała, żeby Polska zabezpieczyła swoje magazyny, pewnie będziemy sprzedawać amunicję i na niej zarabiać. Na świecie jest bardzo dużo zapotrzebowania na amunicję kalibru 155 mm, która będzie właśnie tu produkowana – stwierdza Andrzej Maj.

Kiedy ta produkcja może ruszyć?

– Na pewno ruszy jak najszybciej budowa i składanie linii produkcyjnych. Wiem, iż Mesko jest już dość mocno zaawansowane w rozmowach. Myślę, iż trzeba liczyć, iż przyszły rok, może końcówka roku to będzie już realny czas, kiedy oni wystartują. Kiedy są już pieniądze, myślę, iż teraz będzie mocne przyspieszenie – dodaje Andrzej Maj.

RyK / opr. ToMa

Fot. archiwum RL

Idź do oryginalnego materiału