Treblinka nie ma szczęścia do pomników

jewish.pl 6 dni temu

Poprzednia władza postawiła w Treblince pomnik upamiętniający Polaka, który miał pomagać Żydom. Obecna władza chce postawić mur w nazwiskami Żydów zamordowanych w obozie śmierci. Oba pomniki łączy jedno – ich budowy nie poprzedzono dostatecznymi badaniami naukowymi.

Intencje budowy muru nazwisk są szlachetne, ale taki projekt z góry skazany jest na niepowodzenie. Bo skąd wiadomo, iż osoba wsadzona do pociągu do Treblinki nie wyskoczyła z niego po drodze? Skąd wiadomo, iż taka osoba nie została przez Polaków zamordowana w lesie? Nie wiadomo, nigdy nie będziemy tego wiedzieć. Tylko część spraw dotyczących morderstw dokonanych przez Polaków na Żydach znalazła swój finał przed sądem. Wielu z tych historii nigdy nie poznamy.

Przejrzałam źródła na jakich opierają się członkowie fundacji Pamięć Treblinki. Są to między innymi pages of testimonies z bazy Yad Vashem, akta sądowe, książki telefoniczne, księgi pamięci czy wikipedia. Zawierają one nazwiska osób, które bez wątpienia były ofiarami Holokaustu. Ale czy da się udowodnić, iż zostały zamordowane w Treblince?

Pages of testimonies były składane nie tylko przez bliskich krewnych, ale też przez dalekich znajomych, którzy wojnę przetrwali w Rosji, a po wojnie już w Izraelu wypełniali te ankiety w Yad Vashem czasami myląc imiona, relacje rodzinne, wiek itp. W polskich aktach sądowych też znajdują się informacje, które niekoniecznie odpowiadają prawdzie. To, iż ktoś był w książce telefonicznej w 1939 a w 1950 już go nie było, nie jest dowodem w tej sprawie. Wikipedia nie jest wiarygodnym źródłem.

Przeglądając bazę danych stworzoną przez fundację, trafiłam na pomyłki w imionach/nazwiskach, relacjach rodzinnych. Znalazłam też osobę, która została zamordowana (a wcześniej wydana przez Polaków) w 1944. To, iż ona zginęła w 1944 jest podane też w bazie Fundacji Pamięć Treblinki. Ale w 1944 nie było już obozu zagłady w Treblince. Co ta osoba robi na tej liście? Żadne ze źródeł, na które powołuje się fundacja nie twierdzi, iż ta osoba zginęła w Treblince. Wręcz przeciwnie – mówią jasno, iż tak nie było.

Podkreślam jeszcze raz – osoby w tej bazie danych były ofiarami Holokaustu. Ale nie możemy z całą pewnością stwierdzić, iż zostały zamordowane w Treblince. Budowanie muru z ich nazwiskami fałszuje historię. I w pewien sposób niweluje polską winę w mordowaniu tych Żydów.

Pages of testimony z Yad Vashem nie są wolne od błędów. Fundacja Pamięć Treblinki wydaje się je przyjmować bezkrytycznie. Czy informacja złożona w roku 1999 dotycząca “krewnej mojej ciotki” nie zasługuje na dodatkowe sprawdzenie? Każdy historyk powie, iż tak późne świadectwa należy traktować z dużą ostrożnością. Czy taka osoba istniała? Czy rzeczywiście miała tak na imię? Czy podane tam relacje rodzinne odpowiadają prawdzie? Fundacja nie odpowiada na te pytania.

Po ujawnieniu nieprawidłowości w bazie prowadzonej przez fundację, związany z nią Roman Weinfeld napisał: “W bazie są też osoby, które w Treblince nie zginęły, które mogły zginąć w innych okolicznościach, ale byli w najbliższej rodzinie osoby, które w Treblince zginęła. Chcemy po prostu, by nie rozdzielać ich po śmierci – byli blisko za życia, niech pozostaną tacy i po śmierci!”

Który historyk zgodził się na taką metodologię? Żaden. Gdyby twórcy bazy danych chcieli budować kosmodrom, zatrudniliby specjalistów, ekspertów. Gdy chcą tworzyć bazę ofiar Treblinki, zatrudniają kogokolwiek, bo przecież każdy zna się na historii Zagłady.

Skąd twórcy bazy wiedzą jakie były relacje w tych rodzinach? Skąd wiedzą kto z kim po śmierci chce był złączony? A jeżeli mąż miał dwie żony, które zginęły w różnych miejscach (jedna na początku wojny, druga w obozie) – z którą go połączyć? A jeżeli małżeństwo się rozstało, ale nie rozwiodło, i żyło z innymi partnerami? Znamy takie przypadki. Dlaczego mamy dziś decydować za zmarłych, którzy nie mają tu głosu?

Wiemy, iż pracownicy IPN (z którego wywodzi się obecny prezydent) mają dużo czasu, który mogą poświęcić na analizę przypisów w dowolnej publikacji naukowej. Tak było z “Dalej jest noc”. Co, jeżeli postanowią sprawdzić tę bazę? Łatwo podważą część jej zawartości. Czy chcemy im to umożliwiać?

Wreszcie, tak tworzona baza jest znakomitym argumentem dla ludzi pokroju europosła Brauna – skoro dopisuje się do listy ofiar Żydów, którzy tam nie zginęli, to co jeszcze jest fałszem. A gdy weźmiemy pod uwagę fakt, iż projekt jest współfinansowany przez żydowskie instytucje, to już prosta droga do oskarżenia, iż to Żydzi fałszują historię.

Ten projekt nie może być zrobiony dobrze, bo nigdy nie poznamy wszystkich faktów, wszystkich ofiar i szczegółów ich śmierci. A już pośmiertne “łączenie rodzin” przez fundację jest działaniem wysoce niestosownym, by nie powiedzieć okrutnym.

Ten mur nie powinien powstać. Ale pewnie dlatego powstanie. Bo nie chodzi tu o ofiary Treblinki, ale dobre samopoczucie twórców projektu.

Katarzyna Grabowska

Idź do oryginalnego materiału