– To, iż w 1939 roku Rosja zaatakowała Polskę razem z Niemcami, stawia ją w roli inicjatorów II wojny światowej – mówił dr Tomasz Domański z kieleckiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej. W Kielcach odbyły się uroczyści upamiętniające 86. rocznicę napadu Rosji Sowieckiej na Polskę oraz Dzień Sybiraka.
Historyk przypomniał, iż atak do którego doszło 17 września 1939 roku był wynikiem postanowienia paktu Ribbentrop-Mołotow, czyli de facto paktu Hitler-Stalin.
– Polacy musieli walczyć z dwiema siłami, dwiema silnymi armiami. Armia polska nie miała żadnych szans, żeby powadzić działania na dwóch frontach, co skończyło się klęską we wrześniu 1939 roku – mówi.
Dr Tomasz Domański zwrócił uwagę, iż 17 września 1939 roku jest też początkiem gehenny przede wszystkim ludności cywilnej na Kresach, co było związane z dążeniem sowietów do unifikacji polskich kresów wschodnich na modłę sowiecką i ich bezpowrotnego zaanektowania, z likwidacją prywatnej własności, przemysłu.
– Było to związane z podporządkowaniem wszystkiego ideologii komunistycznej w myśl haseł, z jakimi sowieci szli na Polskę 17 września, czyli rzekomego wyzwalania ludów białoruskich, ukraińskich z zachodniej Białorusi i zachodniej Ukrainy od jarzma polskich panów, obszarników, kapitalistów, itd. To był wytrych, jakiego sowieci używali, by uzasadnić swoją napaść, by tłumaczyć, iż nie są agresorem. To, iż Rosja zaatakowała Polskę w 1939 roku razem z Niemcami stawia ją w roli inicjatorów II wojny światowej. Tak trzeba historycznie na te fakty spojrzeć – podkreślił.
Nieprzypadkowo właśnie 17 września obchodzony jest Dzień Sybiraka. Jak mówi dr Tomasz Domański, ten dzień nie wziął się znikąd, choć wywózki na nieludzką ziemię zaczęły się na wiele dekad przed II wojną światową.
– Pamiętajmy, iż stowarzyszenia upamiętniające ofiary Sybiru istniały już w czasie przed II wojną światową, bo przecież tysiące Polaków były deportowane na Syberię przez Rosję Carską. Natomiast po 1939 roku rozpoczęły się wysyłki obywateli polskich, a przede wszystkim Polaków na Syberię. Geograficznie były to też inne obszary, ale umownie stosuje się to właśnie określenie – Syberia. Pamiętajmy o czterech wielkich deportacjach z 1940 i 1941 roku. Natomiast nikt nie jest w stanie dokładnie policzyć, ilu Polaków zginęło na nieludzkiej ziemi, zostało tam zamordowanych, pomarło z głodu, z wycieńczenia, z zimna, na skutek ciężkiej pracy – wyjaśnił.
W kontekście Dnia Sybiraka, dr Tomasz Domański wskazał na jeszcze inny wymiar deportacji Polaków.
– Kiedy w 1944 roku Związek Sowiecki, Armia Czerwona, walcząc z Niemcami, wkracza na ziemie polskie, staje się sojusznikiem naszych sojuszników, ponownie zaczynają się deportacje. Tym razem żołnierzy podziemia niepodległościowego, ludności cywilnej. I to, co jest najbardziej smutne, to to, iż przez kolejne cztery dekady, w PRL, w państwie komunistycznym i komuniści i sowieci spuścili zasłonę milczenia nad tymi zbrodniami. Te wszystkie ofiary, choćby po 1956 roku nie mogły wykrzyczeć tej traumy, chociaż wielu z nich mieszkało chociażby w naszym regionie – zauważa.
Długo trzeba było czekać, by te fakty trafiły do widomości opinii publicznej.
– Dopiero po 1989 roku powstają związku, stowarzyszenia, także demokratyczne państwo upomina się o swoich rodaków, o swoich obywateli, którzy tam zginęli. To był trwający lata proces, który doprowadził do tego, ze można było wskazać, kto był katem, a kto ofiarą. Warto, żebyśmy się czasem zatrzymali, zrobili krok wstecz, ale też porównali z tym, co się dzieje dzisiaj – zaapelował badacz.
W domach rodzin Sybiraków nie mówiło się głośno o tych wydarzeniach. Potwierdza to Anny Łakomiec, wieloletnia prezes Stowarzyszenia „Kielecka Rodzina Katyńska”.
– Jestem też wnuczką Sybiraków. Moja babcia, przez swojego brata, który zginął w Charkowie, była wywieziona do Kazachstanu. Trafiło tam siedem osób. Babcia była tam, do 1946 roku, kiedy zmarła. Trzy osoby wstąpiły w szeregi wojska Andresa, a tylko jedna przyjechała do Kielc. Rodzina taty też była wywieziona na Ural. Więc trzy osoby leżą na Syberii, a jedna w Charkowie. Ta moja pamięć doprowadziła do tego, iż od lat 90. XX wieku jestem członkiem „Rodziny Katyńskiej”. Pamięć o tych moich bliskich mam zachowaną w sercu – przyznała.
W intencji Sybiraków, ich rodzin, jak również wszystkich ofiar II wojny światowej modlili się w środę, 17 września, uczestnicy mszy świętej w kościele garnizonowym w Kielcach. Homilię wygłosił ks. dr Tomasz Gocel, który mówił, iż napaść sowietów z 17 września 1939 roku była ciosem zadanym w plecy państwu polskiemu.
– Agresja sowiecka przyniosła katastrofę, załamanie się frontu, klęskę wojny obronnej i w dłuższej perspektywie mnóstwo ofiar zarówno wśród żołnierzy, jak i wśród ludności cywilnej. Spotykamy się dzisiaj w świątyni, by te ofiary upamiętnić – mówił.
Duchowny nawiązał również do czasów, w których dziś żyjemy.
– Jednocześnie chcemy prosić o zachowanie pokoju, o to, aby Bóg Miłosierny nie dopuścił, aby znowu powtórzyło się to, co działo się w 1939 roku i przez kolejne lata wojny, byśmy żyli w pokoju, bez żadnej agresji ze wschodu i z zachodu – podkreślił.
Po mszy świętej, dalsze uroczystości odbyły się przed pomnikiem Matki Polki Sybiraczki na Skwerze Pamięci Ofiar Katynia, następnie kwiaty i znicze zostały złożone przed Pomnikiem Sybiraków na Cmentarzu Starym w Kielcach i przed Pomnikiem Katyńskim na Cmentarzu Partyzanckim w Kielcach.









