Strzelały Indie i Pakistan, ale dużo emocji mają też inni. Cenne rzeczy spadły z nieba

wiadomosci.gazeta.pl 9 godzin temu
Wymiana serii ciosów pomiędzy Indiami i Pakistanem w sposób nieoczywisty mocno dotknęła Chiny i Francję. Ich uzbrojenie zostało bowiem gwiazdami w złym i dobrym znaczeniu. Wszystko z powodu tego, co spadło na ziemię w Indiach.
Wymiana ciosów trwała cztery dni w minionym tygodniu. Przy czym najistotniejsze wydarzenia wydarzyły się w tym pierwszym, 7 maja w nocy. Indyjskie lotnictwo przeprowadziło wówczas dużą operację mającą na celu uderzenie szeregu celów w Pakistanie, które władze Indii określiły jako obiekty wykorzystywane przez dwie organizacje terrorystyczne (Lashkar-e-Taiba i Jaish-e-Mohammed), znane z przeprowadzania ataków na terytorium indyjskim.


REKLAMA


Zobacz wideo


Dużo twierdzeń, dużo zdjęć, mało pewności
Dokładny przebieg wydarzeń tej nocy jest trudny do wiarygodnego odtworzenia. Obie strony zwarły się w intensywnej wojnie propagandowej wspierane przez zastępy internautów, produkujących liczne fałszywie informacje i je propagujących. Z oficjalnych komunikatów można wywnioskować, iż samoloty Sił Powietrznych Indii nie przekroczyły granicy i atakowały znad swojego terytorium przy pomocy rakiet manewrujących oraz bomb naprowadzanych. Lotnictwo Pakistanu najwyraźniej było świadome nadchodzącego uderzenia i poderwało w powietrze swoje maszyny, ale też trzymało się swojej strony granicy. Wywiązała się duża bitwa w powietrzu, w której piloci obu stron najpewniej choćby się nie zobaczyli, bo była toczona w ciemności i na dystansach rzędu kilkudziesięciu kilometrów lub więcej. Według nieoficjalnego pakistańskiego informatora CNN, w działaniach wzięło udział łącznie 125 maszyn obu stron. Dokładny przebieg walki jest nieznany, ale Pakistan twierdzi, iż zestrzelił łącznie 5 indyjskich samolotów, w tym trzy francuskie Rafale. Indie się do tego nie przyznają i w zamian podkreślają, iż z powodzeniem zbombardowano to, co zaplanowano.
Głównym źródłem wiarygodnych informacji są zdjęcia i nagrania tego, co po walce spadło na ziemię. W ciągu kilku następnych dni pojawiło się wiele ciekawych, które wywołały duże emocje. Po pierwsze jest adekwatnie pewne, iż Indie straciły jeden francuski samolot wielozadaniowy Dassault Rafale. Na zdjęciach i nagraniach widać wyraźnie jego charakterystyczne silniki i ich dysze, oraz urwaną belkę podskrzydłową z podwieszonym nieużytym francuskim pociskiem powietrze-powietrze MICA. Do tego urwany statecznik pionowy z oznaczeniem BS-001 i napisem "Rafale". Wskazuje to na pierwszą z tych maszyn otrzymanych przez Indie w 2019 roku. Zestrzelenie francuskiej maszyny potwierdził nieoficjalnie CNN pracownik służb wywiadowczych Francji.
Na tym adekwatnie kończą się pewne potwierdzenia rzekomych 5 zestrzeleń. W sieci krąży jeszcze mnóstwo zdjęć fragmentów wraków rozbitych samolotów i ich nagrań. Problem w tym, iż pokazywane jako aktualne są materiały z wcześniejszych katastrof indyjskiego lotnictwa, a tych było dużo. Przy takich okazjach wiele zdjęć i nagrań nie trafia do szerszej cyrkulacji w anglojęzycznej sieci, ale zostaje w tej indyjskiej, przez co trudno weryfikować z kiedy są. Pakistańczycy i ich zwolennicy pokazują jeszcze między innymi zdjęcia fragmentu fotela katapultowego K-36DM używanego przez indyjskie Mig-29 i Su-30, oraz jakieś trudne do zidentyfikowania fragmenty metalu na górskim zboczu, które mają być potwierdzeniem trafienia jakiejś maszyny z tych dwóch typów. Ponadto nocne zbliżenia fragmentu silnika, który może przypominać francuski M53 używany przez indyjskie Mirage 2000. Do tego kiepskiej jakości ujęcia jakiegoś adekwatnie niemożliwego do zidentyfikowania płonącego wraku, który ma być kolejnym MiG-29 lub Su-30. Na piątą maszynę nie ma już nic. Do tego można znaleźć zdjęcia odrzuconych dodatkowych zbiorników na paliwo z twierdzeniami, iż to wraki samolotów. W każdym z tych przypadków nie sposób z dużą pewnością powiedzieć, gdzie i kiedy je wykonano, oraz co na nich widać.
Lista zdjęć realnych i mniej realnych zestrzeleń indyjskich maszyn. Źródło propakistańskie


Z drugiej strony nie ma wątpliwości co do tego, jaka była jedna z broni użytych przez Pakistan. Na terytorium indyjskim znaleziono bowiem szczątki chińskich rakiet powietrze-powietrze średniego zasięgu PL-15E. Zdjęć i nagrań jest dużo. Widać jeden pocisk prawie w całości, który z jakiegoś powodu nie dokonał autodestrukcji w powietrzu i spadł na ziemię po przeleceniu maksymalnego dystansu. Do tego są ujęcia urwanej anteny radarowej, prawdopodobnie modułu naprowadzania i różnych innych poskręcanych oraz zniszczonych w większym stopniu szczątków. Nie ma tu specjalnego zaskoczenia, bo jeżeli starcie było na dużych dystansach i Pakistańczycy strzelali do indyjskich maszyn nad Indiami, to jest logiczne, iż szczątki ich rakiet tam skończą. PL-15E są natomiast jedną z dwóch podstawowych pakistańskich rakiet średniego zasięgu, obok amerykańskich AIM-120 przenoszonych przez ich F-16. W takim starciu na pewno zostałyby użyte.


Zła reklama i przydatna wiedza
Fakt strącenia Rafale i użycia PL-15E wywołuje duże emocje poza Indiami i Pakistanem. Choć nie ma dowodu, iż chińska rakieta strąciła francuską maszynę, to od razu w sieci doszło do takiego połączenia i wytworzenia narracji: zachodni sprzęt jest przereklamowany, a chiński bezzasadnie dezawuowany przez aroganckich Amerykanów i Europejczyków. Od razu została z chęcią podchwycona przez wszystkich, którzy nie są fanami ogólnie pojętego Zachodu. Wszystko to podsycane nacjonalizmami indyjskim i pakistańskim, które są bardzo silne i powszechne w sieci, oraz na marginesie chińskim. Pakistańczycy mają w tej sytuacji szczególną satysfakcję, bo Hindusi przez lata przechwalali się "potężnymi" i "niezwyciężonymi" Rafale. W tym kontekście warta przytoczenia jest niedzielna wypowiedź dowódcy pakistańskiego lotnictwa, marszałka Aurangzeb Ahmed. Na konferencji prasowej, podczas której po raz kolejny przedstawiał materiały na potwierdzenie zestrzelenia 5 indyjskich samolotów, powiedział: "To nie tak, iż Rafale jest kiepskim samolotem. To maszyna o bardzo dużym potencjale, jeżeli zostanie odpowiednio użyta." W ten sposób tradycyjnie poczynił wycieczkę do jakości wyszkolenia i dowodzenia indyjskiego wojska.
Narracja o przereklamowaniu zachodniego sprzętu i niedocenianiu chińskiego na pewno będzie teraz długo żyła. Starcie indyjsko-pakistańskie może w tym zakresie dostarczyć pewnych wiarygodnych danych, ale takich, które raczej nie zostaną gwałtownie ujawnione. Można bowiem z dużym prawdopodobieństwem zakładać, iż znalezione szczątki PL-15E zostaną pozbierane i poddane badaniom. Najpierw w Indiach, a potem być może za odpowiednią cenę też w Europie oraz USA. Ewidentnie w rękach Hindusów znalazło się dość, aby uskładać co najmniej jedną prawie kompletną rakietę. Przynajmniej jeżeli chodzi o jej najważniejsze elementy, takie jak radar, system naprowadzania, sterowania, głowicę i silnik. Choć Pakistańczycy twierdzą, iż to kiepsko wykonane atrapy na cele propagandowe.
PL-15 jest niewątpliwie obiektem pożądania wywiadów technicznych wielu państw. To podstawowa rakieta powietrze-powietrze średniego i długiego zasięgu przenoszona przez nowsze chińskie samoloty bojowe, takie jak choćby J-10 i J-20 (te pierwsze ma Pakistan z eksportową wersją PL-15 oznaczoną literą E z pogorszonymi osiągami). Jest naprowadzana przez własny radar, lub pomocniczo zdalnie przez latające radary i centra dowodzenia. Według Chińczyków ma osiągać choćby 300 km zasięgu. Realne możliwości nie są znane, ale ogólnie PL-15 ma być odpowiednikiem podobnej amerykańskiej rakiety AIM-120 AMRAAM, która jest podstawowym pociskiem powietrze-powietrze średniego zasięgu w lotnictwach zachodnich. Od tego jak faktycznie dobra jest PL-15, będzie dużo zależało w każdym potencjalnym konflikcie Chin z sąsiadami w najbliższych dekadach. Poznanie jej realnych możliwości ma więc ogromne znaczenie.


Wymiana ciosów Indii i Pakistanu potrwała jeszcze trzy kolejne dnie po tej pierwszej bitwie powietrznej. Jednak później już głównie przy pomocy dronów i rakiet dalekiego zasięgu. Nie ma więcej twierdzeń o dużych starciach w powietrzu. w tej chwili trwa rozejm i obie strony zaprzestały wzajemnych ostrzałów. Cała ta wymiana ciosów nie zmieniła nic w ogólnym obrazie układu sił pomiędzy obiema stronami. Indie i Pakistan przeprowadziły kolejną rundę ograniczonych walk obliczonych w znacznej mierze na potrzeby wewnętrznej propagandy. Choć tym razem z akceptem globalnym z uwagi na specjalny udział Rafale i PL-15.
Idź do oryginalnego materiału