Skandal w Kijowie: Obrona stolicy na papierze, a drony atakują bez przeszkód

warszawawpigulce.pl 4 godzin temu

Obrona Kijowa w rozsypce, ukraińcy pytaja gdzie trafiają miliardy z budżetu? Ukraińska stolica bez planu, bez sprzętu i bez dowództwa. Kijów, serce oporu przeciw rosyjskiej agresji, dziś boleśnie obnaża własną słabość.

Fot. Shutterstock

Zamiast sprawnie funkcjonującego systemu obrony przeciwlotniczej, mieszkańcy stolicy muszą liczyć na wolontariuszy, zrujnowany sprzęt i własne szczęście. Choć miasto dysponuje gigantycznym budżetem, środki na bezpieczeństwo wciąż stanowią zaledwie ułamek potrzeb.

W cieniu ciągłych rosyjskich ataków narasta pytanie: kto adekwatnie odpowiada za bezpieczeństwo dwóch milionów ludzi?

Gepardy bez części, naprawy z własnej kieszeni. Niemieckie zestawy przeciwlotnicze Gepard, które miały być filarem obrony Kijowa, dziś działają na granicy wytrzymałości. Brakuje części zamiennych, nie ma centralnego systemu serwisowego, a żołnierze coraz częściej naprawiają sprzęt… z własnych pieniędzy. Rząd nie przewidział magazynów części ani procedur utrzymania technicznego. To nie tylko zaniedbanie – to realne zagrożenie życia.

130 miliardów hrywien – a systemu obrony brak

Choć budżet Kijowa sięga 130 miliardów hrywien, program „Obrońca Kijowa” to zaledwie 10 miliardów – mniej niż potrzeba, by stworzyć podstawowy system obrony. Tymczasem mniejsze ukraińskie miasta inwestują skuteczniej i szybciej. Rada Obrony Kijowa, która powinna podejmować najważniejsze decyzje, jest sparaliżowana – mer Witalij Kliczko często nie stawia się na posiedzeniach albo odmawia podpisania kluczowych dokumentów. Efekt? Brak zakupów, brak decyzji, brak reakcji.

Drony bez nadzoru, ludzie bez ochrony

Rosyjskie drony przelatują nad Kijowem niemal bez przeszkód. Miasto nie posiada systemów wykrywania, wież obserwacyjnych ani rozpoznania optycznego. Mobilne grupy ogniowe to często cywile bez przeszkolenia, bez sprzętu i bez dowództwa. Brakuje nie tylko technologii, ale też podstawowej logistyki.

Wolontariusze starają się łatać dziury – dostarczają optykę, zasilanie, sprzęt ochronny. Ale to nie system. To desperacja.

Rosjanie zwiększyli produkcję dronów pięciokrotnie. Wprowadzają nowe modele, integrują sztuczną inteligencję. Tymczasem Ukraina zużywa swoje zapasy szybciej, niż jest w stanie je uzupełniać. Kijów – mimo iż najważniejszy – nie otrzymuje adekwatnego wsparcia.

Kto naprawdę broni Kijowa?

Obrona miasta nie jest efektem strategii państwowej. Opiera się na determinacji pilotów, inżynierów, dowódców niższego szczebla. Ludzie pracujący na własną rękę tworzą punkty napraw, organizują dozbrojenie, łatają system, który nie działa odgórnie. To oni ratują życie. Ale jak długo jeszcze wytrzymają?

Czego Kijów potrzebuje dziś?

Eksperci biją na alarm. Lista priorytetów jest jasna: stworzenie miejskiego systemu napraw, zakup sensorów, utworzenie mobilnych jednostek przeciwlotniczych i pełna reorganizacja Rady Obrony. Bez tego Kijów pozostanie bezbronny.

Skrajna frustracja i wściekłość mieszkańców

W sieci aż wrze. Pojawiają się nagrania, relacje zniszczonych osiedli, dramatyczne apele o pomoc. Ludzie zadają pytania: co stało się z pieniędzmi? Dlaczego mer Kijowa unika odpowiedzialności? Gdzie są decyzje?

Źródło: forsal.pl/warszawawpigulce.pl

Idź do oryginalnego materiału