W nocy z wtorku na środę miał miejsce zmasowany atak Rosji na Ukrainę. Drony naruszyły również polską przestrzeń powietrzną. Kilka z nich zostało zestrzelonych przez wojsko i odnalezionych daleko od granicy.
– Ten dzień jest przełomem, koniec złudzeń co do Putina, jeżeli on jest gotowy coś takiego robić – mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak. – To już nie jest testowanie, to jest akt agresji ze strony Rosji – wskazał.
Siemoniak komentuje doniesienia o ostrzeżeniach z Mińska
Jak dodał, "to była noc konkretów od sojuszników". – Polska musi być wzmocniona, wschodnia flanka NATO musi być wzmocniona – podkreślił.
Siemoniak skomentował także działania ze strony Białorusi. – Co do tego, iż Białorusini ostrzegli, czy przekazali informacje? Zdarzało się, iż Białorusini zestrzeliwali rosyjskie drony w ciągu ostatnich kilkunastu tygodni. Sądzę, iż dla Łukaszenki bycie zakładnikiem rosyjskiej agresywnej polityki jest mało komfortowe – mówił.
Przypomniał jednocześnie, iż ten kraj jednak współpracuje wojskowo z Rosją i "pod pewnymi względami jest to jeden organizm militarny".
– To jednak próbuje szukać takiego, jakiegoś usprawiedliwienia dla siebie, iż poinformowaliśmy polską stronę – poinformował, wskazując, iż "Białoruś robi złe rzeczy wobec Polski".
– Te ostrzeżenia przyjmuję jako taką próbę drobnego wybielenia się w tym wszystkim. Nie ma to większego strategicznego znaczenia. Nie spodziewamy się niczego dobrego z tamtej strony – podsumował ten wątek Siemoniak.
Co ważne, Rosja i Białoruś za chwilę rozpoczną kolejne strategiczne ćwiczenia wojskowe pod kryptonimem Zapad-2025. Manewry te realizowane są cyklicznie od lat.
Zgodnie z oficjalnymi zapowiedziami, główna faza rosyjsko-białoruskich manewrów strategicznych odbędzie się w dniach 12-16 września 2025 roku. Od lat stanowią element nacisku polityczno-wojskowego na kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego (przez to nazywane są "straszakiem na NATO"), w tym m.in. na Polskę i państwa bałtyckie.