Ponad 40 lat sowieckich testów nuklearnych na kazachskim stepie pozostawiło po sobie nie tylko skażoną ziemię, ale i całe pokolenia ludzi zmagających się z nowotworami, wadami genetycznymi i traumą. Semipałatyńsk do dziś nosi ślady tragedii, którą ZSRR przez lata ukrywał.
Sześć dekad temu, w pobliżu jeziora Szalgan w Kazachstanie, Związek Radziecki przeprowadził jedną z najpotężniejszych prób nuklearnych w historii. Wybuch 178 metrów pod ziemią był dziesięciokrotnie silniejszy niż bomba zrzucona na Hiroszimę. W wyniku eksplozji powstał ogromny krater, a radioaktywna chmura uniosła się na tysiące metrów – jej ślady odnotowano choćby w Japonii.
Nie była to jednak jednorazowa operacja. Między 1949 a 1989 rokiem na poligonie w Semipałatyńsku przeprowadzono aż 456 prób nuklearnych – co stanowi jedną czwartą wszystkich eksplozji atomowych w historii ludzkości. Testy odbywały się na obszarze 18 tysięcy kilometrów kwadratowych – częściowo otwartym, bez ewakuacji ludności cywilnej.
Szacunki kazachskich władz wskazują, iż około 1,5 miliona ludzi zamieszkałych w pobliskich miejscowościach zostało narażonych na promieniowanie. Skutki są tragiczne: wzrost zachorowań na raka, wady wrodzone, niepłodność, choroby serca i zaburzenia psychiczne. W regionie odnotowuje się również podwyższoną liczbę samobójstw. Miejscowe cmentarze pełne są grobów młodych ludzi, którzy nie mieli szans na życie wolne od skutków radioaktywnego zatrucia.
– Władze radzieckie doskonale zdawały sobie sprawę z ryzyka. Ludność wokół poligonu była traktowana jak materiał eksperymentalny – z obojętnością i rasistowską pogardą – komentuje dr Becky Alexis-Martin, badaczka skutków broni jądrowej.
Tragiczne dziedzictwo Semipałatyńska nie kończy się na pokoleniu, które doświadczyło eksplozji. Mutacje genetyczne przekazywane są z pokolenia na pokolenie, a kazachskie państwo nie jest w stanie zapewnić odpowiedniego wsparcia. Chorzy otrzymują symboliczne świadczenia w wysokości około 40 dolarów miesięcznie. jeżeli zdecydują się na przeprowadzkę do miasta, gdzie opieka zdrowotna jest lepsza – tracą prawo do wsparcia.
– Nikt nam nie pomaga, bo rząd boi się żądać od Rosji reparacji. Czekają, aż wszyscy wymrzemy – mówi jeden z mieszkańców okolic dawnego poligonu.
Na podst. i.PL