Pytania o rosyjskie drony. MON wyjaśnia

polska-zbrojna.pl 7 godzin temu

Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie bezzałogowce sprawiło, iż w dyskusji publicznej pojawiło się wiele pytań, m.in. czy decyzję o zgodzie na zestrzelenie obiektu nad Polską podejmuje żołnierz czy polityk? Dlaczego Rosja przypuściła atak i jak Polska wzmacnia swą obronę powietrzną? Te i wiele innych wątpliwości wyjaśnił Cezary Tomczyk, wiceszef MON-u.

Fragment jednego z rosyjskich dronów, który spadł w pobliżu Mniszkowa 10.09.2025 r.

W nocy z 9 na 10 września przestrzeń powietrzną Polski naruszyły bezzałogowe statki powietrzne, z których część została zestrzelona przez polskie i sojusznicze siły zbrojne. MON nie ma wątpliwości, iż za atakiem stały władze Federacji Rosyjskiej. NATO na wniosek Polski uruchomiło art. 4 Traktatu północnoatlantyckiego. Niemal natychmiast wsparcie Polski i wschodniej flanki NATO zadeklarowali Czesi, Szwedzi, Holendrzy i inni sojusznicy, którzy wyślą do nas swoich żołnierzy i sprzęt wojskowy.

Jaki był cel Rosji? – to jedno z najczęstszych pytań, które po ataku przewijało się w dyskusjach medialnych i w internecie. „Celem Rosji jest testowanie polskich i natowskich systemów bezpieczeństwa oraz niszczenie spójności społecznej w Polsce, w Europie i NATO, podważanie wiarygodności własnej armii, sianie dezinformacji, budzenie niepokoju” – napisał w mediach społecznościowych Cezary Tomczyk. Wiceszef MON-u udzielił w sieci odpowiedzi na wiele pojawiających się w ostatnich dniach wątpliwości dotyczących ataku rosyjskich dronów oraz procedur związanych z obroną przeciwlotniczą.

REKLAMA

Wiceminister obrony stanowczo podkreślił, iż Rosja nie osiągnęła swoich celów. „Wojsko Polskie oraz sojusznicy stanęli na wysokości zadania. Drony, które groziły Polsce, zostały zestrzelone. Klasa polityczna w Polsce również zdała egzamin z jedności. NATO uruchomiło specjalną operację „Wschodnia straż” do ochrony wschodniej flanki NATO” – zaznaczył przedstawiciel Ministerstwa Obrony Narodowej. „Kwestia zagrożenia z powietrza do tej pory była czymś abstrakcyjnym. Musimy się przyzwyczaić do innych typów zagrożenia i umieć je rozpoznawać, a potem zwalczać. Komunikaty z wojska są kierowane do Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, a dalej do mieszkańców” – wyjaśnił Tomczyk.

Wiceszef resortu obrony rozwiał też wątpliwości dotyczące tego, „kto podejmuje decyzję o zgodzie na zestrzelenie obiektu nad Polską. Polityk czy żołnierz?”. Przypomniał, iż zgodnie z polskim prawem taką decyzję podejmuje żołnierz, a nie polityk – to dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych, gen. broni Maciej Klisz. Jak wyjaśnił, również wojsko (dowódca operacyjny) podejmuje decyzję o użyciu uzbrojenia, a pilot czy operator systemu obronnego dobiera środki do danego typu zagrożenia.

Wśród najczęściej pojawiających się zagadnień było także to, czy Polska używa systemów SkyControl. „Tak. Polska używa systemów SkyControl. O szczegółach rozmieszczenia decyduje wojsko i są to informacje operacyjne” – poinformował sekretarz stanu w MON-ie.

W odpowiedzi na pytanie: „Jakie zakupy realizowano w ciągu ostatnich 20 miesięcy w kontekście obrony polskiej przestrzeni powietrznej?” wiceminister Tomczyk wymienił najnowocześniejszy system zarządzania polem walki w przestrzeni powietrznej na świecie – IBCS – za 2,5 mld dolarów, aerostaty Barbara za 1 mld dolarów, modernizację polskiej floty myśliwców F-16 – koszt 2,5 mld dolarów, kontrakt na zakup 96 śmigłowców AH-64E Apache i radarów pasywnych pomagających w wykrywaniu dronów.

Cezary Tomczyk przypomniał również o powołaniu na początku roku Inspektoratu Bezzałogowych Systemów Uzbrojenia, zaznaczając, iż dalsze decyzje dotyczące powstania wojsk dronowych zależą od wicepremiera Władysława Kosiniaka-Kamysza. Tymczasem w dziesięciu wybranych jednostkach wojskowych ruszają laboratoria dronowe, które wykorzystując druk 3D, pozwolą, zdaniem Tomczyka, „budować zdolności na samym dole łańcucha dowodzenia”.

Jakub Zagalski
Idź do oryginalnego materiału