- Dzieci opowiadały, jak im to dobrze minął weekend, ale wiedziałam, iż coś się pod tym kryje. Kiedy zauważyliśmy pierwsze ślady na ciele, opiekunka powiedziała, iż skaleczyły się guzikiem od spodni, bo biegały i rzucały w siebie odzieżą. Do szkoły przychodziły zawsze w długich spodniach i swetrach. I choćby latem nie nosiły skarpet, tylko rajstopy – opowiada Magdalena, pedagog ze szkoły w Grzebowilku w Mazowieckiem. Ponad tysiąc sierot z Ukrainy przebywa w Polsce, ale poza naszym systemem kontroli.