Policzek dla Zachodu. Wybory w Rumunii są ważniejsze, niż nam się wydaje. Putin już zaciera ręce, by ogłosić sukces
Zdjęcie: Lider ultranacjonalistycznej partii Związek na rzecz Jedności Rumunów (AUR) George Simion uczestniczy w konferencji prasowej po zarejestrowaniu swojej kandydatury w wyborach prezydenckich w 2025 r. w
Rumuni idą się do urn, aby wziąć udział w długo oczekiwanej pierwszej turze wyborów prezydenckich. Stawka jest bardzo wysoka, nie tylko dla Rumunii, ale także dla Unii Europejskiej, NATO, a choćby dla wojny Rosji w Ukrainie. Faworytem jest oskarżany o prorosyjskość George Simion, 38-letni lider skrajnie prawicowej formacji Związek na Rzecz Jedności Rumunów (AUR). Choć Putina nazwał "zbrodniarzem wojennym", na myśl o jego wygranej drży cały Zachód. — Byłbym kłamcą, gdybym powiedział, iż będziemy przestrzegać prawa UE — zapowiada w rozmowie z POLITICO.