Oni są po to, żeby wojny nie było

polska-zbrojna.pl 20 godzin temu

W wypadku Jednostki Wojskowej GROM historia zatoczyła szczęśliwie koło. Pisząc o GROM-ie, stawia się go w jednym szeregu z amerykańskimi Delta Force i Navy SEALs oraz brytyjskim SAS-em. Tych nazw nie trzeba tłumaczyć choćby średnio zorientowanym w problematyce wojskowej: to „elita elity” określana kodem SMU – Special Mission Unit lub jako Tier One (poziomu pierwszego), co oznacza jednostki specjalne przeznaczone do wykonywania najważniejszych, najwrażliwszych i zwykle tajnych operacji służących strategii i bezpieczeństwu państwa oraz jego obywateli. Podkreśla się też, iż GROM przejął w tej mierze najlepsze wzory od Amerykanów i Brytyjczyków, a następnie „uczeń” zdał egzaminy i potwierdził wartość wobec swych „mistrzów”, nierzadko ich prześcigając podczas licznych misji od Haiti począwszy, poprzez byłą Jugosławię, a na Afganistanie i Iraku kończąc. Co istotne, GROM okazał się forpocztą zachodnich standardów Wojska Polskiego przed przystąpieniem Polski do NATO i niewątpliwie podziw, jaki budził, oraz zaufanie, jakim specjalsi cieszyli się wśród Amerykanów, miały na ten akces wpływ.

Biorąc to wszystko pod uwagę, musimy pamiętać jeszcze o jednej ważnej kwestii: w tworzeniu GROM-u czerpano z najlepszych wzorców zachodnich, ale przy tym jego żołnierze posiadali własną tradycję. Co więcej, była ona związana także z owymi wzorcami zachodnimi, a choćby je współtworzyła i to w tym sensie pada stwierdzenie, iż historia w wypadku GROM-u zatoczyła szczęśliwie koło. Oczywiście chodzi o cichociemnych – spadochroniarzy szkolonych w Wielkiej Brytanii i wysyłanych jako wsparcie Armii Krajowej. Cichociemni byli jednymi z najlepszych spośród wielonarodowej elity specjalsów wyszkolonych przez brytyjską SOE. Formalnie nigdy nie tworzyli zwartej jednostki, nie mieli swych kolorów i sztandaru. Zrzucani do okupowanej Polski, pod pseudonimami, z fałszywymi dokumentami byli w walce z nieprzyjacielem „cisi i skuteczni”. Dziś ich tradycje podtrzymuje Jednostka Wojskowa GROM, która barwami, sztandarem i dokonaniami nawiązuje do cichociemnych.

REKLAMA

Spadochroniarze AK niewątpliwie klasyfikują się jako SMU, ale nie byli oni jedynymi specjalsami, którzy wywarli wpływ na rozwój i historię jednostek specjalnych na Zachodzie. Wszak to instruktorzy z polskiej Samodzielnej Kompanii Grenadierów szkolili pod koniec II wojny światowej i po jej zakończeniu amerykańskich żołnierzy ze Special Allied Airborne Reconnaissance Force – SAARF. Zresztą nie tylko szkolili amerykańską Specjalną Aliancką Powietrznodesantową Siłę Rozpoznawczą, ale także brali udział w jej akcjach specjalnych. Pod koniec wojny polegały one przede wszystkim na opanowywaniu i zabezpieczaniu niemieckich obozów jenieckich, w których przetrzymywano alianckich jeńców. Tak więc i tutaj jest paralela z GROM-em, gdyż jednym z jego głównych zadań było i jest ratowanie z opresji swoich oraz sojuszników na nieprzyjacielskim terytorium lub więzionych przez nieprzyjaciół. A wszystko zaczęło się na francuskim poligonie wiosną 1944 roku, gdy Amerykanie zobaczyli, co potrafią polscy specjalsi z Samodzielnej Kompanii Grenadierów.

GROM od samego początku swego istnienia nie tylko kultywował tradycje cichociemnych, ale i opiekował się tymi z nich, którzy doczekali wolnej Polski i stworzenia jednostki ich imienia. To jak postrzegali oni swych „młodszych kolegów” w pełni wyraził ostatni z żyjących skoczków (zm. w 2022 roku), kpt. Aleksander Tarnawski „Upłaz”: „Dla żołnierzy GROM-u mam szczególną sympatię, bo tam naprawdę panuje szczera serdeczność. Zawodowcy. Myślę, iż oni są po to, żeby wojny nie było. […] Przyznaję, iż GROM mi się podoba. Wszyscy mówią sobie po imieniu, co wcale nie oznacza, iż nie ma dyscypliny. To chyba na tym właśnie ma polegać: koleżeńskie relacje, ale niewykluczające żelaznej dyscypliny. Oni muszą na sobie polegać, ufać sobie”. Tak właśnie było u cichociemnych, tak też jest w GROM-ie.

Zauważmy na koniec jeszcze jedno podobieństwo: zarówno na cichociemnych, jak i na specjalsów GROM-u typowało się i typuje najlepszych. Do skoku w kraju szukano najwartościowszych żołnierzy w jednostkach Polskich Sił Zbrojnych, m.in. 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Podobnie było przy formowaniu GROM-u 35 lat temu. Wtedy też do nowo tworzonej jednostki szli żołnierze z 6 Brygady Desantowo-Szturmowej (obecnie Powietrznodesantowej), 1 Batalionu Szturmowego, 56 Kompanii Specjalnej, Grup Specjalnych Płetwonurków (obecnie Formoza), policyjni antyterroryści. To oni pierwsi stanęli pod sztandarem, na którym widnieją dwie daty: 16 lutego 1941 roku – pierwszego zrzutu cichociemnych do Polski i 13 lipca 1990 roku – oficjalnego utworzenia GROM-u; „13” – symboliczny numer GROM-u oraz jego znak – pikujący orzeł trzymający w szponach złotą błyskawicę (grom), a także oraz znak Spadochroniarzy AK – pikujący orzeł trzymający w dziobie wieniec laurowy z wpisaną w środku kotwicą Polski Walczącej.

Cytat pochodzi z książki Emila Marata, Michała Wójcika, „Ostatni. Historia cichociemnego Aleksandra Tarnawskiego ps. «Upłaz»”, Warszawa 2016.

Piotr Korczyński , p.o. redaktor naczelny kwartalnika „Polska Zbrojna. Historia”
Idź do oryginalnego materiału