Lit z Jadaru i grafit z Ukrainy trafiły na strategiczną listę Komisji Europejskiej, która zmienia geopolitykę surowcową kontynentu. W tle – dyplomacja, ekologia i społeczne napięcia.
Komisja Europejska ogłosiła nową listę 13 strategicznych projektów surowcowych, na której znalazły się m.in. kopalnia litu w północnej Serbii i projekt grafitowy w środkowej Ukrainie.
Ten wybór to nie tylko element technokratycznego planu, ale fragment nowej układanki geopolitycznej – Europa, zaniepokojona swoją zależnością od Chin, próbuje zbudować własne, odporne łańcuchy dostaw dla kluczowych technologii, w tym baterii, energii odnawialnej i przemysłu obronnego.
To już druga taka lista od momentu przyjęcia w ubiegłym roku unijnego aktu o surowcach krytycznych (CRMA). W marcu KE opublikowała pierwszą serię – 47 projektów planowanych do realizacji na terytorium UE.
Teraz rozszerza mapę strategicznych działań na państwa trzecie, w tym na Wielką Brytanię, Grenlandię, Zambię, Australię i właśnie Ukrainę oraz Serbię – oba kraje oficjalnie ubiegające się o członkostwo w Unii.
Według komisarza ds. przemysłu Stéphane’a Séjourné’a celem CRMA jest osiągnięcie do 2030 r. pełnej samowystarczalności UE w zakresie wydobycia co najmniej 10 proc. surowców strategicznych, przy przetwórstwie sięgającym 40 proc. i recyklingu do 25 proc.
– Nie możemy sobie pozwolić, by jakikolwiek kraj trzeci odpowiadał za więcej niż 65 proc. naszego rocznego zużycia surowców – podkreślił Séjourné w Brukseli.
Ukraina: kopalnie mimo wojny
Dla Ukrainy decyzja Komisji ma znaczenie podwójne – to nie tylko możliwość współtworzenia strategicznych łańcuchów dostaw z UE, ale także wyraźny sygnał polityczny. Ukraińska minister ochrony środowiska Switłana Hrynczuk przypomniała, iż kooperacja z UE w dziedzinie surowców ruszyła jeszcze przed rosyjską inwazją z 2022 r.
Pomimo wojny Kijów nie zarzucił implementacji wspólnego memorandum z Brukselą. – To dopiero początek drogi dla ukraińskich przedsiębiorstw – oceniła Hrynchuk.
Włączenie ukraińskiego projektu do listy strategicznych oznacza również wsparcie finansowe, preferencyjny dostęp do inwestorów i technologii oraz wpisanie się Ukrainy w system europejskich standardów środowiskowych i regulacyjnych. To ostatnie będzie najważniejsze dla dalszych negocjacji akcesyjnych – ukraińskie prawo górnicze czeka głęboka europeizacja.
Serbia w centrum napięć
Choć projekt z Jadaru to potencjalny przełom dla unijnego rynku litu – niezbędnego do produkcji baterii – w samej Serbii inwestycja budzi kontrowersje. Organizacje społeczne od lat alarmują o braku transparentności i słabej ochronie środowiska. Kraj nie musi jeszcze stosować unijnych norm, co w opinii wielu ekspertów zwiększa ryzyko ekologicznego regresu.
Robin Roels z Koalicji na rzecz Surowców UE ostrzega, iż lista Komisji zawiera projekty z państw, gdzie „nadzór środowiskowy jest wątpliwy”, a bez precyzyjnych kryteriów i jawnych procedur inwestycje mogą odtworzyć neokolonialne wzorce eksploatacji.
Bruksela zapewnia, iż wybrane projekty spełniają wysokie normy ochrony środowiska, ale obawy społeczeństwa obywatelskiego pozostają.
Szybciej, ale niekoniecznie przejrzyściej
Wszystkie przedsięwzięcia strategiczne zyskują nowy status administracyjny – skrócone terminy pozwoleń (do 27 miesięcy) i pierwszeństwo w dostępie do finansowania. To jednak właśnie ten przyspieszony tryb budzi sprzeciw organizacji pozarządowych.
– Społeczności lokalne, eksperci i rdzenna ludność zostali w dużej mierze wykluczeni z procesu decyzyjnego – podkreślił Roels. Brakuje też publicznie dostępnych kryteriów oceny, które pozwoliłyby ocenić rzetelność selekcji.
Do tej pory Komisja otrzymała 170 wniosków z UE i 46 z państw trzecich. Na liście wybranych znalazło się łącznie 47 projektów z państw członkowskich. Obejmują one nie tylko wydobycie, ale także przetwórstwo i recykling – aż dziesięć inicjatyw dotyczy właśnie ponownego wykorzystania surowców, głównie we Włoszech.
Geografia surowcowego wyścigu
Najwięcej projektów przypadło krajom Półwyspu Iberyjskiego – cztery w Portugalii i sześć w Hiszpanii. Dotyczą głównie litu, miedzi, kobaltu i niklu. W Portugalii planowany projekt Barroso Lithium ma rozpocząć produkcję w 2027 r.
Jego realizacja wywołała jednak burzę – sprzeciw społeczny i śledztwo antykorupcyjne doprowadziły do rezygnacji premiera Antónia Costy w 2023 r., w tej chwili przewodniczącego Rady Europejskiej.
W Niemczech fabryka litu Vulcan Energy ma wspierać unijny rynek pojazdów elektrycznych i zaopatrywać producentów takich jak Volkswagen i Renault. Polska i Szwecja otrzymały projekty związane z technologią przetwarzania pierwiastków ziem rzadkich – kluczowych dla produkcji magnesów.
W Czechach zaś innowacyjny projekt przetwarzania manganu bazuje na recyklingu dawnych odpadów górniczych i może zaspokoić aż jedną czwartą potrzeb Europy w tym zakresie do 2030 r.
Fińska Laponia zyskała inwestycję Anglo American Sakatti – mimo iż część projektu znajduje się na obszarze chronionym Natura 2000. Ocena oddziaływania na środowisko została już jednak zatwierdzona przez lokalne władze.
Suwerenność kosztuje
W sumie szacowany koszt realizacji wszystkich strategicznych projektów wynosi 5,5 mld euro. To cena, jaką UE gotowa jest zapłacić za odzyskanie kontroli nad własnymi łańcuchami dostaw i uniezależnienie się od rynków takich jak Chiny, które dominują dziś w globalnym przetwórstwie litu i grafitu.
Choć lista nie obejmuje jeszcze inwestycji w krajach trzecich, Komisja nie wyklucza dalszych decyzji w tej sprawie. Tymczasem Ukraina i Serbia już dziś pokazują, jak silne może być geopolityczne znaczenie złóż, których do niedawna nie traktowano jako kart przetargowych.
W tle rozgrywki o dostęp do zasobów toczy się walka o standardy – ekologiczne, społeczne i demokratyczne. Europa próbuje zrównoważyć ambicje suwerenności z deklaracjami o zrównoważonym rozwoju. Czy uda się jej wydobyć nie tylko lit i grafit, ale też nowy model sprawiedliwej transformacji?
Odpowiedź przyniesie najbliższe dziesięciolecie – a może poznamy ją i szybciej, jeżeli napięcia społeczne i ekologiczne zaczną dominować nad technologicznym entuzjazmem.