Wzmocnienie obrony powietrznej Ukrainy, która jest celem zmasowanych ataków rosyjskich dronów i rakiet, było jednym z głównych tematów poniedziałkowej (14.07.2025) wizyty niemieckiego ministra obrony Borisa Pistoriusa w Waszyngtonie.
Berlin proponuje, iż kupi od USA dwa systemy obrony powietrznej Patriot, aby przekazać je Ukrainie. Jak poinformował Pistorius po rozmowie z amerykańskim sekretarzem obrony Pete'em Hegsethen, porozumienia w tej sprawie jeszcze nie udało się dopiąć, bo do wyjaśnienia pozostają "ostatnie szczegóły techniczne, logistyczne i finansowe", które jednak – zdaniem Pistoriusa – "wydają się do rozwiązania".
Niemcy chcą przeznaczyć na zakup Patriotów dla Ukrainy około dwóch miliardów euro. Jednak Boris Pistorius zaapelował także do innych parterów z NATO o zaangażowania w zakupy broni dla Kijowa. Jak podkreślił, Niemcy wywiążą się ze swojej części. – Jedno jest jasne i jest to apel do wszystkich innych europejskich państw członkowskich NATO: wszyscy muszą otworzyć swoje portfele, iż tak powiem – powiedział Pistorius w rozmowie z niemiecką telewizją publiczną ARD.
Wyjaśnił, iż celem jest szybkie zebranie kwot, przede wszystkim na wzmocnienie obrony powietrznej. Ukraina jest pod ogromną presją, "ponieważ Putin zawsze zwiększa intensywność nalotów, gdy tylko pojawia się choćby wzmianka o pokoju" – dodał Pistorius.
Według szefa NATO Marka Rutte, który także był wczoraj w Waszyngtonie, w zakupie Patriotów, rakiet i amunicji dla Ukrainy gotowe są uczestniczyć także Finlandia, Dania, Norwegia, Szwecja, wielka Brytania i Holandia.
Nowa broń dla Bundeswehry
W Waszyngtonie poinformował on również o planach wzmocnienia uzbrojenia niemieckiej armii. Berlin chce bowiem kupić od USA precyzyjną broń dalekiego zasięgu
Typhon, która może być wykorzystywana do wystrzeliwania pocisków o zasięgu około 2000 kilometrów. – Mówiąc prościej, są to wyrzutnie lądowe, z których można wystrzeliwać różne pociski kierowane na różne odległości – powiedział dziennikarzom niemiecki minister.
Broń ta mogłaby również dosięgnąć celów w Rosji. Jednak Pistorius podkreślił, iż ma ona służyć wyłącznie jako środek odstraszający. Jak dotąd Bundeswehra nie dysponuje podobnym rodzajem uzbrojenia, a odpowiednie europejskie systemy są przez cały czas w fazie rozwoju i – według Pistoriusa – nie będą dostępne przez co najmniej siedem do dziesięciu lat. Wyrzutnie rakietowe Typhon mają zostać zakupione na okres przejściowy.
Zakup nie został jeszcze sfinalizowany. Niemcy wyraziły jedynie zainteresowanie bronią. Stany Zjednoczone badają obecnie, czy są w stanie ją dostarczyć. Sekretarz obrony USA Pete Hegseth przyjął niemiecka prośbę do wiadomości, poinformował Pistorius.
Trump daje Putinowi 50 dni na pokój
Tymczasem prezydent USA Donald Trump, który postawił sobie za cel doprowadzenie do pokoju w Ukrainie, zaostrza ton wobec Rosji. W poniedziałek dał on przywódcy Kremla Władimirowi Putinowi 50 dni na zakończenie działań wojennych i zagroził sankcjami.
– Jesteśmy bardzo, bardzo niezadowoleni (z Rosji) – powiedział Trump na spotkaniu z szefem NATO Markiem Rutte w Białym Domu. Dodał, iż o ile w ciągu 50 dni nie dojdzie do "porozumienia" w sprawie pokoju w Ukrainie, USA mogą nałożyć "cła w wysokości około 100 procent". Według Trumpa są to tak zwane sankcje wtórne. Są one wymierzone w kraje takie jak Chiny, Indie i Brazylia, które przez cały czas kupują tanią ropę i gaz z Rosji.
– Myśleliśmy, iż mamy porozumienie jakieś cztery razy – przyznał Trump, ale – jak dodał – za każdym razem Putin dalej bombardował Ukrainę.
Pomimo ostrzejszego tonu, zapowiedzi Trumpa dotyczące sankcji nie idą tak daleko, jak żąda Senat USA. Chce on nałożyć bezpośrednie sankcje na Rosję, a na jej sojuszników – karne cła w wysokości 500 procent, czyli pięć razy więcej niż zapowiedział Trump.
Z zadowoleniem na zmianę postawy Trumpa zareagowała wysoka przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej Kaja Kallas. Zastrzegła jednak, iż 50-dniowy termin dla Putina to bardzo dużo czasu.
Z kolei niemiecki minister obrony Boris Pistorius ocenił, iż przemówienie Trumpa i wyraźne zagrożenie Rosji konsekwencjami do dowód, iż USA wreszcie zdały sobie sprawę, iż "nie mogą polegać na słowach Putina".