- Politycznie wspieramy porozumienie pokojowe i następne kroki, natomiast polscy żołnierze tam nie pojadą - mówił Tomasz Siemoniak,w programie "Graffiti, odnosząc się do słów doradcy prezydenta USA. Generał Keith Kellogg sugerował, iż Warszawa - oprócz innych stolic europejskich - weźmie zbrojny udział w ewentualnej misji pokojowej w Ukrainie.
Mocny głos z rządu o misji pokojowej w Ukrainie. "Polscy żołnierze tam nie pojadą"
Prowadzący program Marcin Fijołek rozpoczynając rozmowę zapytał o komentarz Tomasza Siemoniaka do słów wypowiedzianych przez generała Keitha Kelloga, dotyczących ewentualnej misji pokojowej w Ukrainie. Doradca prezydenta USA Donalda Trumpa w wywiadzie dla Fox Business stwierdził, iż Polska powinna być zaangażowana, również wojskowo, w taki projekt.
- Mówimy o Brytyjczykach, Francuzach, a także Niemczech, a teraz i Polakach, który rozmieszczą siły na zachód od rzeki Dniepr - przekonywał.
Szef MSWiA przypomniał, iż niedługo po tej wypowiedzi wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz "bardzo wyraźnie te informacje dementował".
- Wypowiedź generała Kellogga trzeba traktować w taki sposób, iż Polska odgrywa bardzo istotną rolę jeżeli chodzi o te rozmowy (negocjacje pokojowe ws. wojny w Ukrainie - red.) - mówił.
ZOBACZ: Polscy żołnierze w Ukrainie? Mentzen: Od dawna podejrzewamy rząd Tuska
- Sprawa misji pokojowej, o której dużo się mówi od pewnego czasu, jest drugim trzecim krokiem. Najważniejsze będzie się działo w ciągu najbliższych dni (…) My bardzo wyraźnie mówiliśmy, iż nie ma mowy o wysłaniu polskich żołnierzy do Ukrainy - dodał.
Kontynuując temat, minister był dopytywany przez Marcina Fijołka, czy aby na pewno, polscy politycy nie składają zbyt wczesnych deklaracji w tej sprawie. Zdaniem Tomasza Siemoniaka, sojusznicy naszego kraju doskonale rozumieją sytuację w jakiej się znajdujemy m.in. tym, iż graniczymy bezpośrednio z Federacją Rosyjską i Białorusią.
- To Polskę lokuje w zupełnie innej sytuacji. Politycznie wspieramy porozumienie pokojowe i następne kroki, natomiast polscy żołnierze tam nie pojadą. To nie jest kwestia kalkulacji wyborczej, bieżących zdarzeń, a świadomej decyzji, którą wszyscy rozumieją - podkreślił.
Artykuł aktualizowany.
