Kanadyjczycy: wybory w cieniu kłamstw

bejsment.com 5 godzin temu

„Nie wierzę, iż to wszystko było uczciwe” – takie głosy słychać coraz częściej po wyborach federalnych w Kanadzie. Ponad trzy czwarte obywateli uważa, iż dezinformacja miała wpływ na ich wynik, a zaufanie do instytucji demokratycznych wyraźnie słabnie.

Takie wnioski można wyciągnąć z najnowszego sondażu Leger. W badaniu przeprowadzonym w dniach 29 kwietnia – 1 maja wzięło udział ponad 1500 dorosłych respondentów.

Zdecydowanie – bo aż 19 proc. ankietowanych – stwierdziło, iż fałszywe informacje miały istotny wpływ na wybory. Kolejne 32 proc. uznało ten wpływ za umiarkowany, a 26 proc. – za niewielki. Tylko 9 proc. respondentów uznało, iż dezinformacja nie miała żadnego wpływu na wynik głosowania.

Najwięcej obaw w tej sprawie wyrażają mieszkańcy Alberty – aż 86 proc. z nich uznało, iż dezinformacja odegrała dużą rolę. Wysoki poziom wskazań zanotowano również w Quebecu (79 proc.), Ontario (76 proc.) i Kolumbii Brytyjskiej (73 proc.). Częściej taką opinię wyrażali mężczyźni (80 proc.) niż kobiety (74 proc.).

Najbardziej wyczuleni na problem dezinformacji okazali się młodsi wyborcy – aż 81 proc. osób w wieku 18–34 lata uznało, iż miała ona wpływ, w porównaniu z 77 proc. w grupie 35–54 lata i 74 proc. wśród osób powyżej 55. roku życia.

Co ciekawe, podział opinii widoczny jest także w preferencjach politycznych. Najrzadziej na wpływ dezinformacji wskazywali wyborcy Partii Liberalnej (74 proc.), natomiast 83 proc. wyborców Konserwatystów i aż 87 proc. sympatyków NDP uważa, iż dezinformacja odegrała rolę w kampanii.

Wiceprezes wykonawczy Leger, Andrew Enns, zauważył, iż temat zagranicznej ingerencji w kanadyjską politykę był często poruszany w ostatnich latach i może podświadomie wpływać na ocenę wyborców. – „Dezinformacja” to szerokie pojęcie. Niektórzy mogli uwzględniać w tej kategorii również negatywne kampanie czy plotki o kandydatach – stwierdził.

Podczas kampanii urzędnicy ds. bezpieczeństwa informowali o operacjach dezinformacyjnych prowadzonych przez podmioty powiązane z rządem Chin, wymierzonych m.in. w kandydata Konserwatystów oraz premiera Marka Carneya.

Mimo to dwie trzecie Kanadyjczyków (65 proc.) uważa, iż wyniki wyborów były dokładne. Spośród nich 36 proc. deklaruje „duże zaufanie”, a 29 proc. – „dość duże”. Z kolei 16 proc. ufa wynikom tylko „trochę”, a 13 proc. – „w ogóle”.

Największe zaufanie do wyników deklarują mieszkańcy Quebecu (77 proc.), a najmniejsze – Alberty (53 proc.). Wiek także ma znaczenie: wśród osób powyżej 55 lat zaufanie deklaruje 72 proc., podczas gdy w najmłodszej grupie wiekowej – tylko 61 proc.

Zdecydowanie największe zaufanie do wyników wyborów wyrazili wyborcy Liberałów (96 proc.). Dla porównania: wśród sympatyków NDP było to 74 proc., a wśród Konserwatystów – zaledwie 44 proc.

– Widać bardzo wyraźny rozłam w zaufaniu do instytucji – ocenił Enns. – Zwolennicy Partii Konserwatywnej mają znacznie mniej zaufania do systemu. Może to wynikać zarówno z informacji o ingerencji, jak i z teorii spiskowych, które krążą w sieci.

Dane historyczne potwierdzają, iż obawy o dezinformację i ingerencję nie są nowe. Po wyborach w 2021 r. 52 proc. respondentów Krajowego Badania Wyborców uznało, iż fałszywe informacje w internecie były problemem – tyle samo co w 2019 r. Co czwarty respondent dostrzegał zagrożenie ze strony państw lub grup próbujących wpływać na wybory – w 2019 r. było to 31 proc.

Według Elections Canada 10 proc. respondentów po wyborach w 2021 r. uważało, iż fałszywe informacje miały duży wpływ na wyniki, 20 proc. – umiarkowany, 18 proc. – niewielki, a 2 proc. – żaden. W przypadku zagranicznej ingerencji te wskaźniki były jeszcze niższe.

Kanadyjska Rada ds. Badań Naukowych przypomina, iż badania internetowe nie są losowe, więc nie można dla nich określić marginesu błędu.

Na podst. Canadian Press

Idź do oryginalnego materiału