Izrael przeprowadził w nocy naloty na cele w Sanie, stolicy Jemenu. Ataki były odpowiedzią na piątkowy ostrzał ze strony Huti, którzy wystrzelili w kierunku Izraela pocisk balistyczny z głowicą kasetową.
Według relacji mieszkańców, silne eksplozje było słychać m.in. w rejonie pałacu prezydenckiego. Biuro prasowe ruchu Huti potwierdziło, iż naloty objęły kilka obszarów miasta.
Izraelska armia poinformowała, iż celem było „wojskowe zaplecze terrorystycznego reżimu Huti” – w tym kompleks z pałacem prezydenckim, elektrownie Hizaz i Asar oraz magazyn paliwa. W operacji brało udział 10 samolotów sił powietrznych, które zrzuciły łącznie około 35 bomb – podały izraelskie media.
Nowe zagrożenie: pocisk z głowicą kasetową
W piątek Huti ogłosili, iż po raz pierwszy wystrzelili w kierunku Izraela pocisk balistyczny wyposażony w głowicę kasetową. Izraelska armia potwierdziła, iż pocisk rozpadł się w powietrzu po kilku próbach przechwycenia i nie spowodował szkód, ale jego konstrukcja utrudnia neutralizację i zwiększa ryzyko ofiar wśród cywilów.
Eksperci badają w tej chwili szczątki, by ustalić, czy zastosowano technologię podobną do tej, którą Iran wykorzystał w czerwcu.
Huti i ich rola w regionalnym konflikcie
Wspierani przez Iran rebelianci Huti od blisko dwóch lat prowadzą regularne ataki rakietowe i dronowe na Izrael, a także atakują statki na Morzu Czerwonym. Twierdzą, iż jest to „wyraz solidarności z Palestyńczykami” w czasie wojny w Strefie Gazy.
Według danych agencji AP, do końca 2023 roku Huti zaatakowali ponad 100 jednostek pływających, poważnie zakłócając żeglugę na Morzu Czerwonym – szlaku, przez który rocznie przepływają towary warte ok. 1 biliona dolarów (3,4 bln zł).
Na podst. Polsat News