Izraelskie myśliwce przeprowadziły w niedzielę ataki na stolicę Jemenu, Sanę, używając ponad 10 samolotów i zrzucając około 35 sztuk amunicji. Według rp.pl, samoloty przelatywały ponad 2000 kilometrów przez pięć i pół godziny, demonstrując znaczny zasięg operacyjny Izraela.
Celem ataków były strategiczne obiekty w pobliżu kompleksu prezydenckiego oraz elektrownie Asar i Hizaz, które służyły jako ważne źródło energii dla działań Hutich. Siły Obronne Izraela poinformowały, iż zaatakowały również miejsca, w których rebelianci mogą przechowywać rakiety balistyczne.
Reakcja na ataki Hutich
Izraelska armia tłumaczy, iż ataki przeprowadzono "w odpowiedzi na powtarzające się ataki terrorystycznego reżimu Huti na Państwo Izrael i jego ludność cywilną". Według wojska, Huti wystrzelili w ostatnich dniach pociski ziemia-ziemia i bezzałogowe statki powietrzne w kierunku terytorium Izraela.
Jak informuje bankier.pl, rebelianci prowadzą już 22-miesięczną kampanię ataków na Izrael i żeglugę na Morzu Czerwonym w ramach solidarności z Gazą. Handel morski na tej trasie jest wart bilion dolarów rocznie, a Huti zaatakowali ponad 100 statków.
Straty i roszczenia stron
Lokalne media jemeńskie podały, iż w izraelskim ataku zginęły 2 osoby, a kolejnych 35 zostało rannych. Według wp.pl, Huti twierdzą, iż ich obrona powietrzna zneutralizowała większość izraelskich samolotów podczas ataku.
Jak informuje bankier.pl, trwa śledztwo dotyczące użycia amunicji kasetowej przez Hutich w piątkowym ataku na Izrael, porównywane z wzorcami irańskiego ataku z czerwca. Siły Obronne Izraela dodały, iż pałac prezydencki w rejonie Sany znajduje się na terenie bazy wojskowej, z której operują siły Hutich.
Źródła wykorzystane: "PAP", "rp.pl", "bankier.pl", "wp.pl" Uwaga: Ten artykuł został zredagowany z pomocą Sztucznej Inteligencji.