Jak informuje Biełsat:
Dziś mija 39 lat od awarii Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej, która skaziła południową i centralną Białoruś, wyrządzając szkody przeliczone na 32 roczne budżety państwa i niszcząc życie tysięcy osób. Niezgoda na milczenie władz państwa o następstwach katastrofy przeistoczyła się w Czarnobylski Szlak – najbardziej znane cykliczne masowe protesty w historii współczesnej Białorusi. Biełsat przypomina pięć z nich.
1989. Pierwszy Czarnobylski Szlak odbył się 30 września
Pierwsza masowa demonstracja poświęcona katastrofie czarnobylskiej, o której następstwach władze ZSRR milczały, odbyła się w Mińsku 26 kwietnia 1989 roku pod nazwą “Godzina smutku i milczenia”. Podczas niej na obecnym placu Niepodległości (wtedy placu Lenina) zebrało się około 10 tysięcy osób – ze świecami, pod czarnymi chorągwiami z nazwami poszkodowanych regionów Białorusi. Nad placem brzmiał żałobny dzwon, a w ubiorze zgromadzonych dominował kolor czarny.
Z kolei pierwszy pochód uliczny pod nazwą Czarnobylski Szlak odbył się 30 września 1989 roku z inicjatywy Białoruskiego Frontu Ludowego (BNF). Idea takiej formy demonstracji należy do działaczki BNF z obwodu mohylewskiego Natalii Rosławej, a nazwę wymyślił opozycyjny lider Zianon Paźniak.
Władze starały się zmniejszyć liczbę uczestników ogłaszając tego dnia czyn społeczny, zaoszczędzone podczas którego pieniądze miały zostać przekazane na fundusz dla poszkodowanych mieszkańców skażonych regionów Białorusi.
W miejscu zbiórki przed stacją metra Park Czaluskinców i Mińską Fabryką Zegarków stawiło się około 30 tysięcy osób, które przemaszerowały przez centrum miasta na plac Niepodległości. Około jednej trzeciej uczestników stanowili mieszkańcy skażonych promieniotwórczo regionów, którzy przyjechali do stolicy autobusami. Poza licznymi czarnymi chorągwiami nad ludzkim morzem pojawiły się też biało-czerwono-białe białoruskie flagi narodowe.
Po drodze do pochodu dołączali kolejni ludzie. Na czele kolumny szedł historyk Michaś Tkaczou, przed nim transparenty niosła młodzież i szły dzieci, w tym Radasława Wiaczorka i Staś Sakałou, następnie kroczyli politycy Zianon Paźniak i Siarhiej Nawumczyk oraz pisarze – Aleś Adamowicz i Ernest Jałuhin.
Przed Instytutem Pedagogicznym (obecnie samodzielnym uniwersytetem) postawiono improwizowaną trybunę, z której przemawiali lider BNF Zianon Paźniak, profesor Stanisłau Szuszkiewicz (to on w 1991 roku podpisze wyjście Białorusi z ZSRR i zostanie pierwszym przywódcą niepodległego państwa), historyk Michaś Tkaczou i moskiewski akademik Jewgnienij Wielechow.
Literat Aleś Adamowicz w swoim wystąpieniu podkreślił, iż “z 10 bomb jądrowych, które Czarnobyl zrzucił na ludzi, siedem wybuchło na Białorusi”, ale władze sowieckie milczą na temat następstw i dlatego potrzebna jest “ekologiczna Norymberga”.
-Teraz w strefie skażonej kładziony jest nowy asfalt, zamiast drewnianych zabudowań stanęły murowane domy. Miliony rubli wyrzucono na wiatr, bo ludzi należało stamtąd już dawno wysiedlić. Sądzić należy nie tylko nieodpowiedzialne kierownictwo, ale i system, który kolejny raz postawił nas na skraju przepaści – powiedział Adamowicz.
Następstwa awarii Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej ocenia się dla Białorusi na 235 miliardów dolarów, czyli 32 roczne budżety Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Ludowej w 1985 roku.
Pod zakończeniu przemarszu w katolickim Czerwonym Kościele przy placu Lenina odbyła się konferencja prasowa, podczas której po raz pierwszy ogłoszono wpływ małych dawek promieniowania na organizm człowieka – takich, których według władz nie należy się obawiać. Dzięki Czarnobylskiemu Szlakowi BNF wymógł na władzach stworzenie podstaw prawnych pomocy ofiarom awarii i wprowadzenie zakazu zamieszkiwania “terenów stosunkowo skażonych”. Jednak do dziś na terenach skażonych żyje ponad 930 tysięcy osób, w tym 181 tysięcy dzieci.
Po tej manifestacji białoruska diaspora rozpoczęła zbiórkę środków dla poszkodowanych. Fundacja Czarnobylska kierowana przez obecną przewodniczącą Rady Białoruskiej Republiki Ludowej Iwonkę Surwiłę zebrała milion dolarów na leki dla nich.
1996. Najbardziej krwawy Czarnobylski Szlak
Czarnobylski Szlak w drugim roku prezydentury Alaksandra Łukaszenki był największą z serii manifestacji “Wiosny 1996”, która rozpoczęła się w Dniu Wolności Białorusi – 25 marca. Były to protesty przeciwko podpisaniu przez Łukaszenkę i rosyjskiego prezydenta Borysa Jelcyna umowy “O utworzeniu wspólnoty Rosji i Białorusi”.
Według różnych szacunków 26 kwietnia 1996 roku w Mińsku zgromadziło się od 30 do 60 tysięcy osób, z których ponad sto zostało rannych w starciach ze specnazem, a ponad dwieście zostało zatrzymanych. Za kraty trafiło wtedy całe kierownictwo Białoruskiego Frontu Ludowego i liczni aktywiści opozycji, w tym Juryj Chadyka i Wiaczasłau Siwczyk. Po tych wydarzeniach Zianon Paźniak i Siarhiej Nawumczyk byli zmuszeni do opuszczenia Białorusi i od tego czasu przebywają na emigracji.
Tego dnia Łukaszenka także zebrał swój wiec pracowników państwowych zakładów, na który przymusowo przywieziono około 10 tysięcy osób. Tak samo postąpił też po sfałszowaniu wyborów w sierpniu 2020 roku.
Na samym początku demonstracji na prospekcie Skaryny (obecnie Niepodległości) została spalona flaga Rosji. O 17:20 kolumna ruszyła spod Akademii Nauk. Na jej czele niesiono ikonę Matki Bożej, a za nią czarne chorągwie żałobne i biało-czerwono-białe flagi (rok wcześniej Łukaszenka doprowadził do ponownej zamiany symboli narodowych na te wzorowane na sowieckich).
W tym czasie na placu Jakuba Kołasa szykował się spacnaz, który zagrodził trasę pochodu milicyjnymi Ładami Żiguli. Usunięcie samochodów starali się wynegocjować deputowani parlamentu Stanisłau Szuszkiewicz i Alaksandr Dabrawolski, ale nie zostali choćby wysłuchani.
Potem pod kordon milicjantów podeszły grupy młodych chłopaków z flagami organizacji nacjonalistycznych Biały Legion i UNSO. Przewrócili dwa radiowozy, po czym rzucili się z gołymi pięściami na milicjantów usiłujących wyprzeć demonstrantów z placu dzięki tarcz i pałek. Nieuzbrojona młodzież nie tylko nie ustępowała, ale choćby przerwała łańcuch specnazu, przez który przewaliła się wtedy kolumna. Mundurowi nie dali jednak za wygraną. W pewnym momencie zaczęli napierać na tłum z obu stron w miejscu, gdzie przejście zwężały przewrócone auta i bić ludzi, którzy znaleźli się w pułapce.
Wtedy idąca na czele kolumny młodzież, która odeszła już o sto metrów, zawróciła i znów natarła na specnaz. Milicjanci zostali otoczeni i nie mogli się przegrupować, bo na ich plecy posypały się kamienie. Ostatecznie pozwolono im się wycofać. Wśród stu poszkodowanych tego dnia byli też zagraniczni dziennikarze – rany głowy odnieśli korespondent Gazety Wyborczej (obecnie dziennikarz Biełsatu) Cezary Goliński i Edward Tarlecki z Radia Swoboda.
Pochód ruszył dalej, by na skrzyżowaniu z ulicą Kazłowa natrafić na barykadę z ciężarówek wojskowych i tramwajów. Do milicjantów wyszli wtedy wiceprzewodniczący Rady Najwyższej Ihar Karpienka oraz jeden z organizatorów Czarnobylskiego Szlaku, naukowciec Juryj Chadyka. Mundurowi zgodzili się przepuścić demonstrantów, jeżeli skierują się pod Pałac Sportu. To właśnie tam odbył się wiec, kończący o 20:30 całe wydarzenie. Wtedy też milicja rozpoczęła polowanie, zatrzymując i pałując w akcie zemsty wszystkich napotkanych młodych mężczyzn.
2000. Ostatni wielki Czarnobylski Szlak
Początkowo miał on przejść tradycyjną trasą i zakończyć się na placu Niepodległości, ale w tej formie został zakazany. Pojawił się wtedy pomysł przeprowadzenia wiecu na placu Bagnalore, na co organizatorzy się zgodzili pod warunkiem, iż kolumna ruszy z placu Jakuba Kołasa.
Zebrało się ponad 30 tysięcy osób, które pokonały uzgodnioną z władzami trasę. Doszło jednak do przykrego incydentu: funkcjonariusze w czarnych mundurach napadli na kilkadziesiąt osób na placu Jakuba Kołasa, a także zatrzymali sprzęt nagłaśniający, za co milicja przeprosiła następnego dnia.
Od 2000 do 2019 roku marsze przechodziły już wyłącznie trasami wyznaczonymi przez władze i nigdy nie zebrały już takich tłumów jak początkowo.
2012. “Nie dla Białoruskiej Elektrowni Jądrowej”
Demonstracja w 2012 roku odbyła się w atmosferze obaw przed powtórzeniem katastrofy jądrowej na Białorusi. W Ostrowcu przy granicy z Litwą rozpoczęła się budowa Białoruskiej Elektrowni Jądrowej, a świat przeżywał następstwa awarii w Fukushimie, do której doszło 11 marca 2011 roku.
Nie pomogło to w przywróceniu masowości akcji – zebrało się tylko około 1,5 tysiąca osób. Marsz był dozwolony przez władze: wystartował sprzed Akademii Nauk, a zakończył się w Parku Przyjaźni Narodów, gdzie złożono kwiaty pod cerkwią.
Miejsce zbiórki zostało wcześniej otoczone barierkami, a dostać się na plac można było jedynie po przejściu kontroli osobistej – OMON sprawdzał choćby treść plakatów. Na wszelki wypadek obok stały busy z dodatkowymi funkcjonariuszami.
Wśród organizatorów była też rosyjska opozycyjna partia Jabłoko, której działacze wystąpili z transparentem “Nie dla elektrowni jądrowej”. Aktywiści ruchu Mów Prawdę (Hawary Praudu) przygotowali performance, rozdając ludziom żywność wyprodukowaną na terenach skażonych promieniotwórczo. Na czele kolumny szli białoruscy opozycjoniści Ryhor Kastusiou i Alaksiej Janukiewicz, niosąc ikonę Matki Boskiej Ofiar Czarnobyla.
Poza hasłami przeciwko budowie Białoruskiej Elektrowni Jądrowej w Ostrowcu pojawiły się też apele o przywrócenie ulg i świadczeń socjalnych dla ofiar katastrofy czarnobylskiej – anulowanych przez Łukaszenkę w 2007 roku. Z kolei od 2009 roku z wydawanych na Białorusi dokumentów zniknęło pojęcie “likwidatora” – osoby bezpośrednio usuwające skutki skażenia mają od tego czasu wyłącznie status “poszkodowanych”. Mimo spełniania wymagań narzuconych przez władze Mińska i tak zatrzymanych zostało około 40 osób.
Budowa Białoruskiej Elektrowni Jądrowej została zakończona w 2018 roku, ale obiekt uruchomiono dopiero w 2020 roku. Od tego czasu regularnie wywołuje ona zaniepokojenie mieszkańców Białorusi i Litwy z powodu częstych awarii.
2023. “Nie dla broni jądrowej na Białorusi”
W 2023 roku Czarnobylski Szlak po raz pierwszy był tak szeroko obchodzony poza Białorusią. Wzięli w nim udział emigranci polityczni, których choćby pół miliona opuściło kraj w wyniku represji po 2020 roku. W 12 miastach Europy, a także w Toronto i Nowym Jorku odbyły się demonstracje pod hasłem “Nie dla borni jądrowej na Białorusi”.
Możliwość pojawienia się rosyjskich rakiet i bomb jądrowych na Białorusi pojawiła się po tym, jak 25 marca Władimir Putin oświadczył, iż Alaksandr Łukaszenka wielokrotnie go o to prosił. Już 31 marca białoruski dyktator ogłosił, iż na terytorium państwa pojawiła się broń “dwa-trzy razy mocniejsza niż Hiroszima i Nagasaki”.
Główne obchody Czarnobylskiego Szlaku miały miejsce w Warszawie i Wilnie. W stolicy Litwy marsz wystartował spod byłego carskiego więzienia na Łukiszkach i zakończył się pod ambasadą Rosji przy skwerze Borysa Niemcowa. Z kolei w polskiej stolicy demonstranci ruszyli spod pomnika Mikołaja Kopernika, by dojść do posągu odkrywczyni promieniotwórczości Marii Skłodowskiej-Curie.
-Nie ma nic ważniejszego niż okazanie dziś swojej solidarności z Białorusinami, z tymi, którzy w naszym kraju nie mogą swobodnie powiedzieć: “Nie dla broni jądrowej na Białorusi”. Ale my znamy te liczby: 76 proc. Białorusinów jest przeciwnych rozlokowaniu broni jądrowej w kraju. To oznacza, iż stosunek do broni jądrowej łączy Białorusinów choćby bardziej niż protesty i wybory – powiedziała podczas przemówienia Alina Kouszyk, ówczesna przedstawicielka Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego – białoruskiego rządu demokratycznego na uchodźstwie.
Wtedy w Czarnobylskim Szlaku na obczyźnie wzięło udział kilka tysięcy osób. Dziś rocznicowe marsze znów realizowane są w różnych miastach świata, ale nie na Białorusi.
Barys Bułat, pj / belsat.eu
#Dziś #mija #lat #awarii #Czarnobylskiej #Elektrowni #Jądrowej #która #skaziła #poł..
Żródło materiału: BIEŁSAT