Polska po raz pierwszy od II wojny światowej użyła uzbrojenia w swojej przestrzeni powietrznej podczas nocy z wtorku na środę, gdy rosyjskie drony naruszyły granice kraju. Wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz przedstawił w czwartek szczegółową relację z wydarzeń w Sejmie.
W polską przestrzeń powietrzną wleciało kilkanaście dronów używanych przez Rosję do atakowania Ukrainy. Według szefa MON odnotowano łącznie 19 naruszeń polskiej przestrzeni powietrznej, a do tej pory znaleziono szczątki 16 dronów.
Rosyjski atak o dużej skali
Kosiniak-Kamysz podkreślił, iż wtargnięcie rosyjskich dronów miało charakter intencjonalny. Drony wleciały od granicy z Ukrainą, a także z Białorusią, wystrzelone z położonych w południowo-zachodniej Rosji Briańska, Kurska i Orła, regionu Kraju Krasnodarskiego nad Morzem Czarnym oraz okupowanego ukraińskiego Krymu.
Skala rosyjskich ataków powietrznych na Ukrainę przybiera coraz większe rozmiary. "W nocy z 9 na 10 września Rosja wykorzystała do ataku 450 środków napadu powietrznego, w tym 415 dronów. Tylko w pierwszych 10 dniach września Rosja użyła 2600 bezzałogowców" - podkreślił minister.
Międzynarodowa kooperacja wojskowa
Do poszukiwania i zabezpieczania szczątków dronów skierowano ponad 300 żołnierzy z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych oraz Wojsk Obrony Terytorialnej. Działania koordynowano z polską policją, strażą pożarną i jednostkami administracji państwowej.
Rozkazy dla polskich lotników wydawał osobiście Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. Maciej Klisz. "Tej nocy nie byliśmy sami" - podkreślił Kosiniak-Kamysz, wskazując na współpracę z sojusznikami.
Egzamin dla NATO zdany
W przestrzeni powietrznej operowały Królewskie Siły Powietrzne Królestwa Niderlandów, razem z Polakami działali Włosi, a wojska niemieckie wspierały bateriami Patriot rozmieszczonymi wokół lotniska Jasionka. Cały proces odbywał się w konsultacjach z Sojuszniczym Dowództwem Sił Połączonych NATO w Brunssum.
"NATO zdało egzamin, NATO nie uległo rosyjskiej presji" - podkreślił minister. O godzinie 10:00 10 września została uruchomiona procedura artykułu 4 na spotkaniu ambasadorów państw NATO w Brukseli.
Deklaracje pomocy sojuszników
Wiele państw sojuszniczych zadeklarowało rozmieszczenie w Polsce swoich żołnierzy i sprzętu. Holendrzy, których myśliwce F-35 brały udział w nocnej akcji, zadeklarowali rozmieszczenie dwóch baterii Patriot, systemów NASAMS i ok. 300 żołnierzy.
Czesi wyślą swoje śmigłowce Mi-17, a Francuzi, Brytyjczycy i Szwedzi są gotowi rozmieścić w Polsce myśliwce Rafale, Eurofighter i Gripen. Szef MON zapowiedział dalsze rozmowy z Amerykanami, Kanadyjczykami i Duńczykami.
Polska jedność polityczna
Minister obrony podkreślił jedność polskich polityków i instytucji państwowych. Prezydent Karol Nawrocki, premier Donald Tusk, MON oraz Biuro Bezpieczeństwa Narodowego na bieżąco wymieniały się informacjami.
"To był test naszej narodowej jedności, ale też politycznej odpowiedzialności. Ten egzamin został zdany" - powiedział wicepremier. Podziękował prezydentowi za współpracę z rządem.
Wyzwanie dezinformacji rosyjskiej
Kosiniak-Kamysz ostrzegł przed rosyjską dezinformacją szerzącą się szczególnie w sieci. "Moskwa wie, iż osłabienie relacji polsko-ukraińskich leży w jej interesie" - zauważył minister.
Według niego wsparcie Ukrainy przez Polskę leży w polskim strategicznym interesie. "Granica polskiego bezpieczeństwa leży w tej chwili na froncie rosyjsko-ukraińskim" - oświadczył.
System obrony przeciwlotniczej
Wtargnięcie rosyjskich dronów pokazuje wagę budowy polskiego systemu wielowarstwowej obrony powietrznej. Dotychczas podpisano kontrakty na ok. 165 mld zł, a na całość systemu przewidziano ok. 230 mld zł.
Minister położył nacisk na pozyskanie systemów antydronowych w ramach projektu Tarczy Wschód. Zwrócił uwagę na kwestie ekonomiczne - wystrzelenie drona może być 10 razy tańsze niż jego strącenie kosztowną rakietą.
Źródła wykorzystane: "PAP" Uwaga: Ten artykuł został zredagowany z pomocą Sztucznej Inteligencji.