"Doprowadza mnie to do szału. Dlaczego, do diabła, wszyscy mają cierpieć?". Na pograniczu Rosji wrze. "Prezydent żyje w swoim świecie"

wiadomosci.onet.pl 13 godzin temu
Zdjęcie: Władimir Putin, po prawej stronie służby pracujące w miejscu zawalenia się budynku mieszkalnego po ukraińskim ataku, Biełgorod, 12 maja 2024 r.


"Dawno nie widziałem Biełgorodu w tak złym stanie. Wygląda, jakby miasto cofnęło się do połowy lat 90. — ulice pełne włóczęgów, wszędzie błoto, śmieci na chodnikach, podziurawiony asfalt. Wszystko wraca. Ludzie płaczą, wspominając, jak piękne było kiedyś miasto" — mówi anonimowo urzędnik z Biełgorodu. W ostatnich miesiącach życie w regionach przygranicznych Rosji zmieniło się w koszmar — ich mieszkańcy zaczęli doświadczać tego, co Kreml zafundował Ukraińcom. I coraz szerzej otwierają oczy na bezsens wojny. Dziennikarka serwisu The Insider rozmawiała z lokalnymi policjantami i urzędnikami. Okazuje się, iż ich nastroje są diametralnie inne od tego, jak przedstawia to propagandza rządowa. Pod przykrywką aż kipi frustracja.
Idź do oryginalnego materiału