Uzależnieni od telefonów komórkowych i internetu, leniwi i wygodniccy… Taki obraz pokolenia Z funkcjonuje w opinii publicznej, ale czy to obraz obiektywny? Czy rację mają ci, którzy twierdzą, iż przedstawiciele pokolenia Z nie nadają się do służby wojskowej? M.in. o tym przeczytacie w najnowszym numerze miesięcznika „Polska Zbrojna”.
Śpią do 14.00, nie mają żadnych obowiązków – jedynie przyjemności. Stale podłączeni do internetu, ze słuchawkami w uszach, niezdolni do ciężkiej pracy i jakiegokolwiek wysiłku. Nie odnajdują się w pracy zespołowej, są raczej introwertykami, a życie w pandemii COVID-19 utwierdziło ich w przekonaniu, iż „zdalnie” można prawie wszystko… Publicyści i socjologowie ścigają się w analizach pokolenia Z, a więc osób urodzonych pomiędzy 1995 a 2012 rokiem. Rysując negatywny obraz tej generacji, wieszczą zmianę postaw ludzi gotowych do poświęceń, walki o ideały i dobro wspólne. Echem w mediach odbija się pytanie: czy w razie wojny „zetka” nas obroni?
Odpowiedź na to pytanie staramy się znaleźć także w miesięczniku „Polska Zbrojna”. Wsłuchujemy się w głos naukowców i wojskowych, ale odsuwamy na bok stereotypy i utarte schematy. Analizujemy różnego rodzaju sondaże i badania, m.in. to, które wśród uczniów klas mundurowych przeprowadziło Centrum Doktryn i Szkolenia Sił Zbrojnych w Bydgoszczy. I choć wyniki badania nie są reprezentatywne dla wszystkich „zetek” w Polsce, bo badaniem objęto zbyt wąską grupę, to jednak niosą powiew optymizmu. Połowa ankietowanych w wieku 18–25 lat przyznała, iż gdyby doszło do wojny, zgłosiłaby się do armii, by wziąć udział w walce. Wojsko zapowiada, iż do badania wróci jesienią i tym razem przeprowadzi je w skali ogólnopolskiej na wielotysięcznej próbie ankietowanych. Nie czekając na wyniki, zastanawiamy się nad tym, jakie cechy i umiejętności młodego pokolenia będą wartościowe dla armii i jakie kompetencje „zetek” przydadzą się w siłach powietrznych, cyberwojskach czy jednostkach lądowych.