Zakłócenia sygnału GPS nad Polską stają się coraz poważniejszym problemem. W ostatnich miesiącach eksperci alarmują o nasilających się atakach radioelektronicznych, których źródłem są prawdopodobnie rosyjskie systemy operujące w pobliżu wschodniej granicy. O skali zagrożenia i braku realnych narzędzi do przeciwdziałania mówił w najnowszym wywiadzie wiceprezes Polskiej Agencji Kosmicznej, pułkownik Marcin Mazur.

Fot. Warszawa w Pigułce
Rosyjskie zakłócenia GPS coraz groźniejsze. Polska bezradna wobec ataków radioelektronicznych?
Zakłócenia sygnału GPS nad Polską przestały być marginalnym incydentem. Coraz więcej sygnałów wskazuje, iż mamy do czynienia z działaniami o charakterze systemowym. Wiceprezes Polskiej Agencji Kosmicznej, pułkownik Marcin Mazur, w rozmowie na kanale YouTube „MomenTy” ujawnił skalę zagrożenia i ograniczone możliwości przeciwdziałania.
Rosyjskie działania za wschodnią granicą
Jamming i spoofing – czyli zagłuszanie i fałszowanie sygnału – to dziś nie tylko domena stref wojennych. Jak podkreślił Mazur, aktywność rosyjskich systemów walki radioelektronicznej rozszerza się na państwa niezaangażowane bezpośrednio w konflikt, w tym Polskę. Szczególnie zagrożone są obszary wschodnie i północne kraju, a także przestrzeń powietrzna nad Bałtykiem.
– To nie jest zjawisko nowe, ale jego zakres i geografia ewidentnie się zmieniają – zaznaczył Mazur.
POLSA nie ma narzędzi. Kto ma?
Polska Agencja Kosmiczna nie dysponuje możliwościami technicznymi, by samodzielnie reagować na zagrożenia tego typu. Jej rola ogranicza się do analiz i wsparcia technologicznego, głównie dla użytkowników cywilnych. Obowiązujące przepisy przekazują kompetencje w zakresie przeciwdziałania zakłóceniom wyspecjalizowanym służbom – m.in. wojsku czy instytucjom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo telekomunikacyjne.
– Nie mamy narzędzi ani uprawnień. Rejestrowaniem częstotliwości zakłóceń zajmują się inne agencje – przyznał wiceprezes POLSA.
Polska bez własnego systemu satelitarnego
Największym ograniczeniem jest jednak brak krajowego systemu nawigacji satelitarnej. Polska korzysta z GPS i europejskiego Galileo. Choć to drugie rozwiązanie – ze względu na inne częstotliwości – jest mniej podatne na zagłuszanie, to wciąż pozostaje systemem zewnętrznym.
Dopiero w 2027 roku mają ruszyć pierwsze krajowe mikrosatelity do obserwacji Ziemi. Ale to nie będzie system nawigacyjny. Tego typu infrastruktura wymaga miliardowych inwestycji i wieloletniego planowania.
Cywile bezbronni na jamming
Szczególnie zagrożeni są użytkownicy cywilni – zwłaszcza lotnictwo i żegluga. Standardowe odbiorniki GPS, instalowane w jachtach, samolotach lekkich czy samochodach, nie są przystosowane do działania w warunkach zakłóceń. Alternatywą bywa Galileo, ale kilka urządzeń potrafi jednocześnie korzystać z wielu systemów nawigacyjnych i reagować na ataki.
– Cywilne odbiorniki są bezbronne. Istnieją technologie pozwalające neutralizować zakłócenia, ale ich zastosowanie w masowym sprzęcie jest ograniczone – tłumaczy Mazur.
Trwa wyścig z czasem
Współpraca sektora cywilnego i MON ma pozwolić na określenie priorytetów. Chodzi o zbudowanie fundamentów pod przyszłą niezależność w obszarze technologii satelitarnych – zarówno obserwacyjnych, jak i nawigacyjnych. Ale to nie wydarzy się z dnia na dzień.
Rosyjskie zakłócenia są już faktem. Polska dopiero przygotowuje odpowiedź. Czy zdąży, zanim skutki takich działań dotkną krytycznej infrastruktury i bezpieczeństwa obywateli? Tego na razie nie wie nikt.