W powietrzu wisi zakaz dla kolejnych marek chińskich telefonów? Politycy ostrzegają, a eksperci biją na alarm. Europejskie stolice podejmują temat bezpieczeństwa danych.

Fot. Pixabay / Warszawa w Pigułce
W Brukseli, Berlinie i Paryżu trwa gorąca debata nad przyszłością chińskich telefonów na europejskim rynku. Coraz więcej polityków publicznie podważa ich bezpieczeństwo, wskazując na możliwe zagrożenia dla danych użytkowników. Padają konkretne nazwy: Xiaomi, Huawei, Oppo – marki dobrze znane milionom klientów w całej Europie. Dla wielu to sprzęt codziennego użytku. Dla władz – potencjalne narzędzie inwigilacji.
Na stole pojawiły się propozycje wprowadzenia ograniczeń w korzystaniu z chińskich urządzeń przez urzędników publicznych i osoby mające dostęp do informacji niejawnych. Choć formalnych zakazów jeszcze nie ma, napięcie rośnie z dnia na dzień.
Czy to początek końca chińskich telefonów w Europie?
Zgodnie z doniesieniami medialnymi, niektóre rządy już przygotowują wewnętrzne rozporządzenia ograniczające dostęp do urządzeń produkowanych w Chinach. Prace realizowane są m.in. w Niemczech, Szwecji i Czechach. Zakaz mógłby objąć nie tylko telefony, ale też inne urządzenia – laptopy, routery czy smartwatche.
Urzędnicy i eksperci ds. cyberbezpieczeństwa argumentują, iż chodzi o minimalizowanie ryzyka – szczególnie w kontekście wojny informacyjnej i rosnącej aktywności zagranicznych służb wywiadowczych. Wskazują, iż choćby pozornie niewinne aplikacje mogą stanowić lukę w systemie bezpieczeństwa.
Efekt domina na rynku i wśród konsumentów
Pierwsze skutki tej narracji już są widoczne. Firmy telekomunikacyjne analizują, czy utrzymywanie modeli objętych ryzykiem w ofercie nie przyniesie im szkód wizerunkowych. Sieci handlowe zaczynają sondować, jak na ograniczenie dostępności zareagują klienci. Sygnały niepokoju docierają także od użytkowników, którzy coraz częściej pytają, czy ich telefon gromadzi więcej informacji, niż powinien.
Dla firm z Chin to potencjalna katastrofa marketingowa. Europejski rynek jest jednym z najważniejszych w globalnym układzie. Ograniczenia mogą oznaczać straty liczone w miliardach euro.
Co mówią eksperci? Nie chodzi tylko o telefony
Specjaliści ds. bezpieczeństwa IT podkreślają, iż problem jest szerszy niż tylko jedna grupa urządzeń. Ich zdaniem każdy sprzęt pochodzący z państw niestosujących się do zachodnich standardów ochrony prywatności powinien podlegać weryfikacji. Chodzi m.in. o systemy operacyjne, aplikacje, usługi chmurowe i połączenia Bluetooth.
Zalecają użytkownikom ostrożność w korzystaniu z mniej znanych aplikacji, wyłączanie niepotrzebnych uprawnień, a także regularne aktualizacje systemów. Eksperci przypominają, iż zagrożenie nie musi wynikać z intencji producenta – często wystarczy luka w zabezpieczeniach.
Europa szuka wspólnego rozwiązania
W tle tej debaty pojawia się pytanie o reakcję Unii Europejskiej. Czy powstaną jednolite przepisy dotyczące bezpieczeństwa urządzeń elektronicznych? Czy Bruksela zdecyduje się na stworzenie „białej listy” bezpiecznych producentów?
Na razie realizowane są rozmowy między państwami członkowskimi. Nie ma jeszcze jednolitego stanowiska, ale presja polityczna rośnie. Decyzje mogą zapaść szybciej, niż się wydaje – szczególnie jeżeli do opinii publicznej dotrą kolejne doniesienia o potencjalnych naruszeniach danych.
Cyfrowy kryzys z globalnymi skutkami?
Dla użytkowników to sygnał, iż era bezrefleksyjnych zakupów może się kończyć. Prywatność i bezpieczeństwo zaczynają ważyć więcej niż cena czy liczba megapikseli. Europa staje przed wyborem: zachować otwarty rynek czy zamknąć drzwi przed dostawcami, których nie da się zweryfikować?
Jedno jest pewne: temat chińskich telefonów już nie zniknie. Z każdą nową wypowiedzią polityka czy eksperta napięcie rośnie. A decyzje, które zapadną w najbliższych miesiącach, mogą zmienić krajobraz technologiczny Europy na lata.
Źródło: forsal.pl/warszawawpigulce.pl