Po niemal pięciu dekadach od śmierci Francisco Franco, jego dziedzictwo znów staje się przedmiotem sporu w Hiszpanii. Kraj wszczął postępowanie przeciw fundacji promującej pamięć dyktatora, wywołując debatę o granicach historii, pamięci i sprawiedliwości.
Hiszpania wszczęła formalne postępowanie w sprawie likwidacji organizacji zajmującej się promocją dziedzictwa generała Francisco Franco – dyktatora, który rządził krajem przez niemal cztery dekady.
Decyzja ta została podjęta w roku, w którym Hiszpania obchodzi 50. rocznicę śmierci Franco, i ma duże znaczenie symboliczne. Jest również realizacją jednej z kluczowych obietnic pierwszej kadencji premiera Pedro Sáncheza – ustawy o pamięci demokratycznej z 2022 roku, której celem jest oddanie hołdu ofiarom dyktatury oraz likwidacja instytucji propagujących ideologię frankistowską.
W oświadczeniu ministerstwo kultury podkreśliło, iż fundacja „gloryfikuje frankizm i wychwala jego przywódców, umniejszając i upokarzając ofiary” zarówno wojny domowej z lat 30., jak i późniejszej dyktatury. Dodano, iż organizacja „nie realizuje celów o charakterze publicznym” i „pośrednio podżega do nienawiści”.
Eksperci szacują, iż podczas wojny domowej zginęło około 540 tysięcy osób, a kolejne pół miliona uciekło do Ameryki Południowej po ustanowieniu dyktatury Franco w 1939 roku.
Fundacja, będąca prywatną organizacją, prowadzona jest przez członków rodziny Franco. Jej oficjalnym celem jest „upowszechnianie i promowanie badań oraz wiedzy o życiu, myśli, dziedzictwie i działalności [Franco]”. Do swojej śmierci w 2017 roku honorową przewodniczącą fundacji była córka dyktatora Carmen Franco.
Od lat organizacje społeczne domagały się rozwiązania tej instytucji – petycja z 2017 roku zebrała ponad 200 tysięcy podpisów. Kolejne rządy, zarówno socjalistyczne, jak i konserwatywne, nie podejmowały jednak żadnych działań. Ostateczna decyzja w sprawie likwidacji fundacji należy teraz do hiszpańskiego wymiaru sprawiedliwości.












